piątek, 27 lutego 2015

ROZDZIAŁ 17


            Malutka informacja: Zmieniłam wygląd niektórych bohaterów :)


                                            * perspektywa Juss, następny dzień *

   Po przebudzeniu się spojrzałam na miejsce obok mnie, gdzie tej nocy spał Louis. Chłopaka nie było. Spojrzałam na zegarek i godzina, którą on wskazywał, zamurowała mnie. Była 9.30! Jakim sposobem można tak długo spać w czyimś domu! Zerwałam się na równe nogi, zaścieliłam łóżko, ubrałam się w białą bokserkę, grubszy jasnobrązowy rozpinany sweterek oraz czarne spodnie i szybko poszłam do łazienki. Tam umyłam twarz, po czym nałożyłam na nią krem, tusz na rzęsy, związałam włosy w kucyk i skierowałam się do kuchni, gdzie - tak jak myślałam - zastałam bruneta, stojącego przy kuchennym blacie.
- Hej - powiedziałam, przeciągając się.
- Już wstałaś? Mogłaś sobie jeszcze pospać - odpowiedział zdziwiony chłopak, odwracając głowę w moją stronę, a na jego twarzy, jak zawsze, widniał piękny uśmiech.
- Co??!! Wiesz, która jest godzina?! Nie rozumiem, że tak długo mogłam spać. Zawsze wstaję wcześniej.
- Ten dom jest Twoim domem i czuj się tutaj jak u siebie - Louis uśmiechnął się szeroko i wrócił do poprzedniej pozycji. - Jak się dzisiaj czujesz?
- Już lepiej. Głowa przestała boleć - wyjaśniłam mu.
- No to się cieszę - Tommo cały czas stał przy blacie.
Byłam ciekawa, co on takiego robi.
- Co robisz? - spytałam, podchodząc bliżej niego, po czym os tyłu splotłam moje palce w pasie chłopaka, a głowę położyłam na jego ramieniu.
- Śniadanie dla nas - odpowiedział.
Z każdym ruchem bruneta czułam jego śliczne perfumy. 
- Dziękuję - i pocałowałam Louis'a w policzek. - I jeszcze dziękuję za wczoraj, za Twoje wsparcie i w ogóle za wszystko. 
- Nie ma za co. To naprawdę jest dla mnie przyjemność.
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Tomlinson skierował swoją twarz wprost do mojego ucha i oznajmił mi tym swoim nieziemskim i niesamowitym głosem:
- Wiesz, że jesteśmy sami w domu? Tylko Doris śpi w łóżeczku.
- A gdzie reszta? - spytałam.
- Dziewczyny w szkole, mama z Ernestem poszła na badania, a Dan jest w pracy - odpowiedział, wciąż szepcząc mi do ucha. 
Poczułam dreszcze na całym ciele i ogromne motylki w brzuchu. Louis odwrócił się przodem do mnie i bardziej przyciągnął mnie do siebie, opierając się o blat. Moje dłonie nadal oplatały go w pasie, natomiast swoje złączył w mojej talii. Byliśmy tak blisko siebie, że nawzajem czuliśmy na skórze swoje oddechy. Nasza odległość malała do tego stopnia, że dzieliło nas dosłownie kilka milimetrów. Już mieliśmy złączyć usta w naszym pierwszym cudownym, długim pocałunku, kiedy mała Doris zaczęła głośno płakać, po prostu nie dało się wytrzymać. Również przestraszyła nas. Niechętnie odsunęliśmy się od siebie, po czym zaproponowałam, że pójdę sprawdzić co się z nią dzieje.

                                 * perspektywa Louis'a *

Byłem taki szczęśliwy na samą myśl, że w końcu to się stanie, że pocałuję Juss! Niestety, akurat moja kochana, młodsza siostra musiała w tym czasie włączyć głośny "alarm". Gdy brunetka udała się do salonu, do Doris, ja zacząłem rozstawiać nasze śniadanie na stół. Kiedy kończyłem, usłyszałem coś, co nigdy nie dobiegło do moich uszu. Był to anielski, śliczny głos, który śpiewał mojej siostrze "Change My Mind", by usnęła ponownie. Właścicielką tego głosu była oczywiście JUSTINE. Zostawiłem naczynia i udałem się do salonu, skąd dochodziły dźwięki. Oparłem się o futrynę i oniemiały wpatrywałem się na dziewczynę, śpiewającą piosenkę mojego zespołu dla Doris i chodzącą z nią po pomieszczeniu. Ten widok powalił mnie z nóg.
- Pięknie - uśmiechnąłem się szeroko, patrząc się w jej osobę, gdy skończyła.
- Nie mów, że słyszałeś moje ryki - Juss lekko wystraszyła się na widok mojego nagłego pojawienia się.
- Owszem, słyszałem i bardzo, ślicznie "ryczysz" - zaśmiałem się na słowo, wymyślone przez Willson.
Zauważyłem małe rumieńce na jej twarzy.
- Zasnęła - powiedziała cicho Juss.
- Dziękuję Ci, naprawdę. Jesteś najlepszą i najukochańszą osobą na świecie. Nie ma takiej drugiej Ciebie, Justine Willson - mówiąc to, objąłem jej policzki i patrzyłem głęboko w jej śliczne zielone oczy, a następnie złożyłem delikatny pocałunek na jej czole. Moje wyznanie przerwało ciche burczenie.
- Ups - brunetka lekko zarumieniła się.
- Oj, chyba ktoś tu jest głodny - roześmiałem się.
- Może lepiej chodźmy coś zjeść - Juss pociągnęła mnie za rękę do kuchni.
Gdy dziewczyna zajęła miejsce przy stole, ja zalałem jej i moje płatki mlekiem, postawiłem jeszcze kanapki z twarogiem i dżemem truskawkowym, po czym usiadłem naprzeciwko niej.
- Smacznego - powiedziałem.
- Dziękuję, wzajemnie.
Uśmiechnąłem się. Tak bardzo kochałem tę brunetkę, że zrobiłbym dla niej wszystko. Nigdy wcześniej nie spotkałem tak wspaniałej osoby jak ona. Kiedyś myślałem tak o Eleanor, jednak ona nie ma "tego czegoś" co Juss i strasznie się na niej pomyliłem, zawiodłem. Teraz tylko Justine jest dla mnie najważniejsza. 
- Zapomniałem Ci powiedzieć, że ślicznie wyglądasz - i zanurzyłem kolejną łyżkę w płatkach.
- Tak, bardzo - odrzekła sarkastycznie zielonooka z uśmiechem.
- Naprawdę, bardzo.
- Dziękuję - odpowiedziała i popatrzyła się w moje oczy.
Co chwilę zerkałem na nią. Chciałem, aby przestała już myśleć o Stanie i przejmować się nim. On nie zasłużył sobie na bycie z taką cudowną osobą jak ona. Kiedy ponownie spojrzałem na Willson, brunetka miała wzrok wbity w płatki i bawiła się w nich łyżką.
- Kochana, co się dzieje? - spytałem lekko zaniepokojony.
- Louis, już nie mogę tego dokończyć - zaczęła z minimalnym grymasem.
- Przecież zjadłaś dopiero pół miseczki.
- No wiem, ale więcej już nie mogę - powtórzyła. - Przepraszam, muszę do łazienki - i wyszła.

-----------------------------------------------------------------------------------------
Cześć i czołem! Chyba muszę się przygotować na wielką agresję i złość z Waszej strony :D No niestety, jeszcze nie pora na ten całus ;) A tak poza tym jak rozdział? Podoba się? Jak myślicie, co się stało Juss? :) Waszą opinie i przypuszczenia piszcie w komentarzach. Pozdrawiam Wam i całuję ;* Do następnego rozdziału :* KOCHAM WAS!!!!

TWÓJ KOMENTARZ=CORAZ WIĘKSZA MOTYWACJA

czwartek, 26 lutego 2015

LIEBSTER AWARD


Hej! Dostałam nominacje do Liebster Award od Mrs.Tomlinson za co serdecznie dziękuję :*
Liebster Award jest to nagroda otrzymana od innego "bloga" za "świetną pracę". :) Polega ona na tym, aby odpowiedzieć na 11 pytań, znajdujących się na blogu, od którego dostało się nominację, a następnie trzeba nominować 11 blogów i zadać im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, od którego dostało się nominację! Mam nadzieję, że moje wyjaśnienie jest zrozumiałe :) A więc zaczynamy :D

Odpowiedzi na pytania: 

 1. Ile prowadzisz blogów?
Prowadzę jednego bloga, ale zastanawiam się nad założeniem drugiego ;) Tylko muszę jeszcze wymyślić wątek :D


2. Czy jesteś z niego/nich zadowolona?
Z tych wydarzeń, które wydarzą się od tego momentu, jestem zadowolona i podobają mi się one. Mam nadzieję, że moim czytelnikom również :)

 3. Jeśli mogłabyś cofnąć czas zaczęłabyś pisać jeszcze raz, czy raczej byś z tego zrezygnowała?
Nie chciałabym cofać czasu. Cała fabuła podoba mi się :) (jaka skromność) :D
 
4. Co jest twoją największą motywacją do dalszego pisania?
Hmm... trudno powiedzieć, ale pewnie to, że chcę jak najszybciej przekazać Wam to, co wymyśliłam od dawna.


5. Gdzie chciałabyś pojechać?
Zdecydowanie do Londynu :) Kocham to miasto i bardzo chciałabym go zwiedzić. Kto wie, a może i zamieszkać tam? :)


6. Ile blogów czytasz?
Ojej, nawet sporo :) Lista czytanych przeze mnie blogów znajduje się obok. :) Zapraszam do ich odwiedzin, bo są naprawdę świetne. :)


7. Jesteś bardziej pracusiem, czy leniuchem? ;)
Wolę być w ruchu niż siedzieć w miejscu, więc zdecydowanie jestem typem pracusia :)
 
8. Jeśli miałbyś/łabyś do wyboru wyjazd w góry, lub nad morze, co byś wybrał/ła?
Wybrałabym góry, ponieważ nad morzem już byłam ;) 

 9. Jaki jest twój ulubiony kolor?
Lubię wszystkie kolory oprócz czerwonego, pomarańczowego i różowego. Nie przepadam za nimi. Chociaż tym "naj" jest raczej fioletowy :)
 
10. Masz jakieś zwierzę?
Oczywiście :) Mam dwa psy - kundelki. Jeden wabi się Piksel, a drugi Tofik. Lubię z nimi wariować szczególnie wtedy, kiedy można już częściej przebywać na dworze. ;)
 
11. Czy miałaś/łeś kiedyś taką myśl, aby usunąć bloga i zakończyć swoją przygodę z pisaniem?
Raczej nie. Chciałabym "doprowadzić" historię Juss i Lou do końca, więc nie ma nawet takiej opcji na usunięcie bloga :)



Moje pytania:
1. Jaki jest Twój ulubiony gatunek muzyczny?
2. Gdzie chciałbyś/-abyś mieszkać najbardziej?
3. Jaka jest Twoja ulubiona potrawa?
4. Czy jesteś Directioner? ( Ale to chyba oczywiste :). Jeśli tak, to jak długo?
5. Jaka jest Twoja ulubiona pora roku i dlaczego akurat ona?
6. Jakie jest Twój ulubiony kraj/ ulubione miejsce?
7. Czy czytasz jakieś inne blogi? A co sądzisz o moim blogu?
8. Co skłoniło Cie do napisania bloga?
9. Jakie wartości cenisz najbardziej?
10. Jaki cechy ma Twój wymarzony chłopak/ wymarzona dziewczyna?
11. Co robisz, kiedy nie masz weny na dalsze pisanie?

Blogi nominowane przeze mnie to:
1. Maniac
2. Strong
3. You stole my heart  
4. My own life
5. I love and miss you  
6. Red hair is always beautiful
7. GHOST
8. Never let you go...  
9. Believe In Yourself

Nominuję tylko 9 blogi, ponieważ niektóre blogi czytane przeze mnie, są tej samej autorki. :)

sobota, 21 lutego 2015

ROZDZIAł 16


                                                 * godzinę później, perspektywa Juss *

  Wyszłam spod prysznica; na "dół" nałożyłam spodenki, a na "górze" miałam tylko biustonosz. Wycierając włosy, stanęłam przed lusterkiem i patrzyłam się we własne odbicie. W pewnym momencie usłyszałam otwierające się drzwi.
- Ups.
- Aaa!!! - wydobyłam z siebie, zasłaniając się ręcznikiem.
- Przepraszam, zapomniałem - Louis schował się za drzwiami, zasłoniwszy oczy dłonią. - Mogę?
- Tak, jasne - odpowiedziałam, szybko narzucając na siebie bluzkę.
Po chwili cała postać chłopaka znajdowała się w tym samym pomieszczeniu co ja.
- Jeszcze raz najmocniej przepraszam - wydusił z siebie.
- Nic nie szkodzi. Już jest dobrze - uśmiechnęłam się, aby dodać mu otuchy.
Chłopak zrobił to samo i usiadł za mną na pralce.

                                 * perspektywa Louis'a *

Dziewczyna starannie wycierała swoje włosy przez około 10 minut, a ja przez ten czas ciągle patrzyłem się w jej osobę, mimo że stała do mnie tyłem. Przez głowę przebiegła mi także myśl, dlaczego ona nie chce ze mną spać. Postanowiłem zacząć ten temat:
- Czy dalej trzymasz się swojego zdania?
- Jakiego zdania?
- No tego, że... nie chcesz ze mną spać.
- Tak, wciąż jestem tej myśli - stwierdziła, dalej robiąc coś w swoich włosach.
- No ale... skoro widziałem Cię w staniku... przez przypadek oczywiście... to już chyba nie musisz się mnie aż tak wstydzić - mówiąc to, złapałem ją w talii, obróciłem i mocno przyciągnąłem ją do siebie. Spojrzałem głęboko w jej zielone oczy. Nasza odległość była bardzo mała, czułem każdy jej miętowy oddech.
- Nie wstydzę się Ciebie, ale Louis, to nie wchodzi w rachubę... Na chwilę obecną nie mogę i postaraj się to zrozumieć. A tak na marginesie, gdzie macie suszarkę?
Uwolniłem Juss z mojego uścisku i podszedłem do szafki, gdzie był przedmiot chciany przez brunetkę, wyciągnąłem go, a następnie podałem jej to, co chciała.
- Dziękuję - odpowiedziała, włączając urządzenie.
Wziąłem swój krem do twarzy, posmarowałem się nim i stałem jeszcze przez chwilę. Podziwiałem, jak gorące powietrze robi nieład na głowie dziewczyny, po czym wyszedłem z łazienki, kierując swoje kroki do mojego pokoju.

                                      * perspektywa Juss *

Gdy weszłam do pokoju Louis'a, chłopak razem ze swoimi młodszymi siostrami - bliźniaczkami - oglądał bajkę, a dokładniej "Epokę Lodowcową". Uśmiechnęłam się pod nosem, bo brunet wyglądał tak słodko, siedząc pomiędzy dziewczynkami, które swoje głowy miały oparte o jego ramiona.
- Mogę się przyłączyć? - zapytałam.
- Juss, usiądź koło mnie - poprosiła Daisy.
Zrobiłam tak, jak chciała.
- Dziewczyny, o której to się kończy? - to pytanie zadał Tommo.
- Nie wiemy - odpowiedziały razem. - A będziemy mogły tu zostać? - spytała Phoebe.
- Będziecie mogły spać u mnie.
- Super!!! - ucieszyła się Daisy, lecz po chwili jej mina spoważniała. - A ty i Juss gdzie będziecie spali?
- Juss śpi koło mnie - oznajmiła zadowolona Phoebe.
Cicho zaśmiałam się. Te dzieci były takie słodkie. Polubiłam je.
- My będziemy spali u was - powiedział Lou. - Juss, może chodźmy już sobie szykować łóżka, co?
- No ok - wstaliśmy i ruszyliśmy do pokoju dziewczynek.
Kiedy weszliśmy do wcześniej wspomnianego miejsca, wszystko, to znaczy większość była w kolorze różowym. W lewym rogu koło okna stało jedno łóżko, a po przeciwnej stronie drugie.
- Na którym łóżku śpisz? - spytał Tomlinson.
Wskazałam to po prawej stronie. Wyczułam, że chłopak był na mnie...zły? A może smutny z mojego powodu?
- Louis, co się dzieje? - zapytałam, podchodząc do niego i obejmując go za szyję, a on złączył swoje dłonie w mojej talii.
- Nie, nic - chłopak miał spuszczony wzrok.
- Popatrz na mnie - poprosiłam, na co brunet posłusznie wykonał moje polecenie. - Czy na pewno wszystko ok?
- Tak. Na pewno - Louis coraz bardziej przybliżał swoją twarz do mojej. Nasza odległość się zmniejszała, gdy nagle do pokoju weszła Daisy. Szybko odwróciliśmy głowy w jej stronę, wciąż stojąc objęci.
- Louis, wyłączysz telewizor? - spytała.
- Już idę - Tommo zdążył jeszcze zerknąć na mnie, po czym wyswobodziliśmy się i brunet podążył za siostrą.

                                 * perspektywa Louis'a , godz. 2.30 *

Na chwilę przebudziłem się przez światło księżyca i usłyszałem, jak Juss...szlochała? Błyskawicznie podszedłem do niej.
- Juss, co się stało? - klęknąłem przed jej łóżkiem i lekko potrząsnąłem ją za ramię.
Dziewczyna odwróciła się, powoli otwierając swoje zapłakane oczy.
- Co się stało? - powtórzyłem pytanie. Naprawdę, bardzo się przestraszyłem.
- Śniło mi się..., że... - jej głos się urywał - śnił mi się Stan, że..., że..., że on... dobierał się do mnie. A ja nie chciałam, ale on mnie mocno trzymał... i... wtedy... ty mnie obudziłeś... - mówiła przez łzy. - Dziękuję - i mocno mnie przytuliła. Odwzajemniłem uścisk.
- Boję się, Louis - kontynuowała dalej. - Będziesz spał ze mną? - spytała, na co ja bez zastanowienia zgodziłem się.
Willson zrobiła mi miejsce obok siebie i po chwili położyłem się przodem do dziewczyny.
- Nie płacz już. Spokojnie. Ja jestem przy Tobie - i pocałowałem ją w czoło.
- Głowa mnie boli - oznajmiła szeptem Juss.
- Wytrzymasz? Mocno Cię boli? Chcesz tabletkę? - zadałem serię pytań, bo martwiłem się o nią.
- Tylko trochę. Wytrzymam - po czym dziewczyna zamknęła oczy.
Ja przytuliłem ją tak, że moją jedną rękę trzymałem pod głową Juss, a moja dłoń spoczywała na jej czole, zaś drugą rękę położyłem lekko na jej brzuchu. Justine wtuliła głowę w mój tors i po chwili zasnąłem i ja.

---------------------------------------------------------------------------------------------
Hej Wam! Podoba się rozdział? Mam nadzieję, że wrażenia są pozytywne i nie zabijecie mnie :3 sami wiecie za co :) Dostałam nominację do Liebster Award, ale post z LA dam za tydzień :) Dziękuję za miłe słowa i do następnej notki :) Buziaki i pozdrawiam :** Jesteście NAJLEPSI!!! <3 :D

 

piątek, 13 lutego 2015

ROZDZIAŁ 15


- Ej, przepraszam - chłopak dogonił mnie i złapał za rękę.
Zatrzymaliśmy się. Odwróciłam głowę, jednak brunet podniósł mój podbródek i skierował moją twarz w swoją stronę.
- Popatrz na mnie. Przepraszam, nie powinienem tego powiedzieć. Ale chyba wiesz, że ciężko jest mi utrzymać język za zębami. Nie chciałem Cię urazić - mówiąc to, ciągle patrzył mi w oczy, prawą dłonią trzymał moją twarz, a kciukiem lekko gładził mój policzek. Czułam, że te słowa wypowiada prosto z serca. Nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów do momentu, gdy zadzwonił telefon Lou.
- To mama - oznajmił i odebrał, oddalając się.
Po chwili wrócił do mnie.
- No i co tam? - spytałam.
- Martwi się o nas, bo jest już ciemno, a my nie wracamy. Gniewasz się jeszcze na mnie?
- Nie - uśmiechnęłam się i pocałowałam chłopaka w policzek.
Widziałam, że jemu ulżyło. Nie umiem, nawet nie potrafię się na niego gniewać. Za bardzo go kocham, ale on o tym nie wie. Tommo objął mnie i ruszyliśmy do domu.

                                       * 20 minut później *

Cały czas dopisywał nam humor, a ja śmiałam się z byle czego.
- Ale to jeszcze nie koniec. Potem zsunęliśmy na dół spodnie Harry'ego! - Louis, mówiąc to, wszedł za mną do domu, zachodząc się śmiechem, a ja zaczęłam "rżeć", bo śmiechem nie można było tego nazwać.
Zrzuciliśmy kurtki i buty, po czym udaliśmy się do pokoju chłopaka.
- Przez Ciebie boli mnie brzuch - oznajmiłam, kładąc się na łóżko.
- Czy to moja wina, że lubię się z Tobą śmiać? - brunet podniósł jedną brew.
- Pójdziemy dzisiaj gdzieś czy już nie? - zapytałam.
- Nie, już nie. A chcesz gdzieś iść?
- Chciałabym pójść się wykąpać.
- A mogę jeszcze tak szybko skorzystać z toalety? - spytał Lou słodkim głosem.
- No pewnie - i już go nie było w pokoju. 
Ja w tym czasie podniosłam się z łóżka, podeszłam bliżej mojej walizki i zaczęłam szukać ubrań, które miałam zamiar włożyć po kąpieli. Moim celem było również znalezienie suszarki do włosów, której nigdzie nie było. To oznaczało tylko jedno: została w domu. Nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie zapomniała. A jeszcze Louis pytał się mnie przed odjazdem czy wszystko mam. Kiedy wyprostowałam się, na meblach zobaczyłam śliczne zdjęcie Louis'a z jego mamą.To było w dniu jej ślubu. Chłopak dawał jej buziaka w policzek, a ona była bardzo uśmiechnięta. Postanowiłam udać się do kuchni, gdzie zastałam tam panią Johannah, karmiącą młodszego brata Lou.
- Oo, Juss, już jesteście! Siadaj, proszę - powiedziała zadowolona, wskazując na krzesło. Uczyniłam tak, jak chciała.
- Przepraszam, ale... Czy mogłabym pożyczyć suszarkę do włosów? - zapytałam nieśmiało. - Swoją zostawiłam w domu.
- Oczywiście. Odkąd tu jesteś, ten dom jest Twoim domem i czuj się w nim jak u siebie - w jej głosie doznałam matczyne ciepło i troskę, mimo że nie byłam jej córką.
- Naprawdę bardzo dziękuję.
- Nie ma za co, Juss - uśmiechnęła się. - Jak było na spacerze?
- Świetnie. Doncaster to takie piękne miasto.
- Prawda? Widzę, że Ernest chce do Ciebie, bo strasznie się wierci i ciągle patrzy w Twoją stronę - mama bruneta zaśmiała się i "przekazała" mi małego Erni'ego. To dziecko jest takie słodkie.




                                     * perspektywa Louis'a *


Gdy wszedłem do kuchni, ujrzałem "coś", co po prostu zwaliło mnie z nóg, a serce zabiło jeszcze mocniej. Otóż, zobaczyłem Justine, trzymającą Ernesta na kolanach. Ona... wyglądała tak ślicznie, że nawet nie wiem jak to opisać. Głowę miała pochyloną na lewą stronę tak, że grzywka zlewała się z jej rozpuszczonymi włosami, które w swojej malutkiej pięści trzymał mój brat. Patrzyła na niego takim czułym i kochającym wzrokiem.
- Już jesteś?! - dziewczyna zdziwiła się, podnosząc na mnie, stojącego w progu, swój wzrok. - To ja lecę się myć.
Wstała, "oddała" Ernesta mamie i wyszła, posyłając mi lekki uśmiech, który odwzajemniłem. Wciąż stałem w tym samym miejscu, ale moje oczy nadal podążały za nią.
- Kochasz ją, tak? - spytała nagle moja rodzicielka.
- Czyli to jest widoczne?
- Ja to widzę i dziewczynki chyba też. Ciągle się mnie o nią pytają.
Spuściłem głowę i głośno westchnąłem, zatapiając się w moich myślach.

---------------------------------------------------------------------------------------------
Hej Wam! Dziękuję za miłe słowa :* Nawet nie wiecie, ile one dla mnie znaczą. Oto rozdział piętnasty :) Hihi znowu nie pozwoliłam się im pocałować, ale mam nadzieję, że nie jesteście na mnie za to źli :D A jednak się nie pokłócili ;) Jak wrażenia? Podoba się rozdział? :) Teraz wkraczamy w te wydarzenia, które osobiście mi się podobają ;) Ferie już mi się kończą, więc z tego powodu wracamy do poprzedniej umowy: nowe rozdziały będą pojawiały się raz w tygodniu na weekendzie. Pozdrawiam i do następnej notki :* Za tydzień w piątek jadę na ostatni etap konkursu kuratoryjnego i mam nadzieję, że mi się uda :) KOCHAM WAS!!!!! <3

TWÓJ KOMENTARZ=CORAZ WIĘKSZA MOTYWACJA

wtorek, 10 lutego 2015

ROZDZIAŁ 14


    Posłusznie szłam za chłopakiem. Mimo że dom był ogromny, było w nim bardzo przytulnie.
- To ten pokój na lewo. Zapraszam - oznajmił brunet, otwierając drzwi przede mną.
Pokój Louis'a nie był duży ani mały. Naprzeciw wejścia znajdowało się szerokie łóżko, po bokach którego stały nocne szafki z lampkami. Na całej "lewej" ścianie umieszczona była ogromna i długa szafa; na "prawej" było okno balkonowe z balkonem. Na prawej stronie od drzwi stała komoda i nieduża meblościanka z telewizorem. Pokój Tomlinson'a był fioletowo - jasnobrązowy.
- Wow, ale masz śliczny pokój - powiedziałam zafascynowana, stawiając swoją walizkę obok łóżka.
- Dziękuję - Lou uśmiechnął się. - Siadaj.
Wykonałam polecenie chłopaka, który po chwili usiadł koło mnie. Ja wciąż byłam zauroczona tym miejscem.
- Podoba Ci się tu?
- Tak. Bardzo. Przepraszam, że w tej chwili rżnę głupa, ale...
- Nie tłumacz się - chłopak przerwał mi uśmiechem. - Rozumiem Cię. Chodź do Lottie - wstałam i udałam się za Louis'em. Pokój siostry Lou znajdował się o dwie pary drzwi dalej.
- Hej siostra!
- Oo, Louis. Cześć - odpowiedziała blondynka, spojrzawszy w naszą stronę, po czym ponownie pisała coś na klawiaturze laptopa. Podeszliśmy bliżej niej. 
- A dlaczego panna Lottie nie przyszła na obiad? - brunet jak zwykle starał się żartować. 
- Nie mogłam, mam sporo lekcji.
- Oj dobra, zostawmy to. Chciałem, abyś kogoś poznała. Justine, to moja młodsza siostra, Charlotte - zwrócił się do mnie, a później do dziewczyny - Lottie, to jest Justine, moja... - i w tym momencie chłopak zawahał się i spojrzał na mnie, i na Lottie.
- Hej, miło mi - dziewczyna podała mi dłoń i uśmiechnęła się; "uratowała" bruneta.
- Mnie również.
- Ok. Lottie, idź zjedz, a my nie będziemy Ci już przeszkadzać - i skierowaliśmy się do wyjścia. 

                              * perspektywa Louis'a, 20 minut później *

Razem z brunetką schodziliśmy na dół, kiedy usłyszałem podniesiony głos mojej mamy i siostry.
- Mamo, proszę Cię! Dałabyś mi te 50 funtów?
- Lottie, nie ma mowy! Przecież wiesz, że masz szkołę. A z tego co słyszałam, piszesz jutro jakiś bardzo ważny egazmin.
- No ale nie mogę wystawić dziewczyn! Jak to zrobię to przestaną mnie lubić! - krzyknęła blondynka.
- To znaczy, że nie są prawdziwymi przyjaciółkami - odrzekła już spokojniej moja rodzicielka. 
- Mamo!
Spojrzałem na Juss, a ona posłała mi pytający wzrok. Było mi strasznie głupio, że musi być świadkiem ich wymiany zdań.
- Nie kłóćcie się już! Lottie, masz 100 funtów i idź - przerwałem tę niezręczną sytuację i wręczyłem siostrze banknoty.
- Dziękuję, Louis! - dziewczyna dała mi buziaka i wybiegła zadowolona.
- Louis, ale...
- Niech idzie i się przekona - przerwałem mamie. - My wychodzimy.
Włożyliśmy kurtki i opuściliśmy dom. Przez chwilę panowała między nami cisza, którą postanowiłem przerwać.
- Przepraszam za nie. To nie powinno było się wydarzyć - popatrzyłem na Juss. 
- Nic się nie stało. Przecież jej zachowanie w tym wieku to narmalne. To nie twoja wina - brunetka uśmiechnęła się.
To właśnie była jedna z przyczyn, która sprawiła, że zakochałem się w niej. Zawsze miała rację, a jak coś mi tłumaczyła lub pocieszała, to biło od niej takie nieopisane ciepło. Odwzajemniłem uśmiech. Przez dłuższy moment mój wzrok tkwił w dziewczynie.
- Co to za budynek? - głos Juss "sprowadził" mnie na ziemię.
- To jest klub "Doncaster Rovers". Teraz mamy chwilę odpoczynku od meczów, ale za jakieś 2 miesiące zacznie się sezon i będą różne zawody - wyjaśniłem jej. - Jednak ja rzadziej tu uczęszczam, bo gramy koncerty.
- No tak. Bo co to za One Direction bez Louis'a Tomlinson'a - Willson zaśmiała się. Ja uczyniłem to samo.
- Naprawdę podoba mi się tu - kontynuowała dalej Juss.
- To bardzo się cieszę. Zapomniałbym ci o czymś powiedzieć.
- Słucham.
- Bo... wieczorem...
- Przepraszam, że Ci przerwałam, ale już jest trochę zimno. Wracamy? - zapytała.
- Tak, oczywiście - objąłem dziewczynę ramieniem i zawróciliśmy. - No więc wieczorem... to nie będzie nam łatwo zasnąć, bo Daisy i Phoebe zawsze przychodzą do mnie oglądać bajki.

                                       * perspektywa Juss *

Cicho zaśmiałam się. No i stało się to, czego obawiałam się. Znam Louis'a niedługi czas i... jeszcze nie do końca chcę z nim spać w jednym łóżku.
- Lou... Chciałabym Cię o czymś poinformować - zaczęłam nieśmiało.
- Coś się stało? - Tommo troszkę przeraził się.
- Wszystko ok. Chodzi o to, że... znamy się krótki czas i... jeszcze czułabym się niekomfortowo, śpiąc w jednym łóżku z Tobą - serce waliło mi jak oszalałe po tym wyznaniu.
- Aa... No ok... A to ty wcześniej nie spałaś ze St...
- Nie - szybko przerwałam mu i przyśpieszyłam kroku. 
Po co Lou zaczynał ten temat! Wiedziałam, że Lou ma niewyparzony język, ale nie przypuszczałam, że aż do tego stopnia.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Hej Skarby! Dziękuję Wam za wszystko :* I jak rozdział? Podoba się? Louis troszkę przegiął, no nie? :) Jak myślicie, Juss obrazi się na niego czy jednak nie? ^^ Zatem do następnego i pozdrawiam :* KOCHAM WAS!!! <3

TWÓJ KOMENTARZ=CORAZ WIĘKSZA MOTYWACJA

sobota, 7 lutego 2015

ROZDZIAŁ 13


                                                                        * perspektywa Juss *

   Kiedy jadłam śniadanie, usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Nie wiedziałam, kto mógł dzwonić o 8.30. To był Louis.
J: Słucham?
L: Hej Juss! Za 2 godziny bądź gotowa.
J: Yyy... no ale czy możesz mi to dokładniej wytłumaczyć? - byłam zdezorientowana.
L: Pakuj się. O 10.30 będę u Ciebie.
J: No ale jak to "pakuj się"?
L: Normalnie. Bierz bieliznę, spodnie, bluzki, kosmetyki i inne potrzebne rzeczy. Jedziemy do mojej mamy na 3-4 dni - wyjaśnił mi zafascynowany brunet.
J: Co?! No okej. Będę gotowa.
L: No to się cieszę. Do zobaczenia./ rozłączył się.
Nie mogłam w to uwierzyć. Louis zabiera mnie do swojej mamy! Trochę obawiałam się tej wizyty. Mógł mi wcześniej o tym powiedzieć, ale nie umiem się na niego gniewać. Szybko umyłam naczynia i poszłam pakować moje rzeczy.

                                                                        * 2 godziny później *

Tomlinson wkładał moją walizkę do bagażnika.
- Czy na pewno wszystko wzięłaś? - upewnił się.
- Tak, na pewno - odpowiedziałam i wsiedliśmy do samochodu.
- Ruszamy? - zapytał brunet z szerokim uśmiechem na twarzy.
Zadowolona pokiwałam twierdząco. Ciszę między nami przerwało radio, włączone przez chłopaka.
- Nie lubię, gdy jest tak cicho - oznajmił Lou.
- Ooo, ale trafiłeś - ucieszyłam się, bo akurat leciało "Gotta Be You". - Kocham Wasze piosenki.
- No wiem. Tak samo i nasz zespół, i... swojego ukochanego idola - chłopak puścił do mnie oczko.
Czułam, że rumienię się. Złapałam się dłońmi za policzki, aby lekko "ochłodzić" się. I w tym momencie usłyszałam cichy śpiew: "Cause it's gotta be you..." Odwróciłam głowę w stronę bruneta. Louis patrzył się na mnie, a kiedy miał śpiewać słowa "only you" popatrzył się w moje oczy, lecz za chwilę swój wzrok ponownie skierował przed siebie. Uśmiechnęłam się pod nosem. 


- Ok, już się zamykam - powiedział z szerokim uśmiechem, który tak bardzo uwielbiam.
- Proszę, nie rób tego! Bardzo lubię jak śpiewasz - zaczęłam udawać płacz.
- Już dobrze - i lekko pacnął mnie palcem w nos.
- Dziękuję - posłałam mu buziaka w powietrzu.
Reszta drogi minęła nam na śmiechu, od którego bolał mnie brzuch.

                                                                       * 2,5 godziny później *

Byliśmy już przed rodzinnym domem Louis'a. Budynek ten był całkiem duży, a wokół niego znajdował się wielki ogród. Stałam i zachwycałam się nim w myślach, dopóki chłopak wyciągnął nasze bagaże.
- To tutaj się wychowałeś? - spytałam, kierując swój wzrok na bruneta.
- Tak. Tylko ten dom przeszedł już niewielką zmianę i nie jest taki sam jak dawniej - zaśmiał się. - Chodźmy.
- Lou, ja wezmę swoją torbę.
- Nie ma mowy - uśmiechnął się łobuzersko.
Przewróciłam oczami i udałam się za Tomlinson'em. Po wejściu do środka było, tak jak myślałam, dużo przestrzeni. Na prosto była kuchnia z jadalnią, na prawo salon, a na lewo schody na górę.
- Moja mama już gotuje obiad - na twarzy Louis'a pojawił się uśmiech. 
- Dan, to ty? - usłyszałam głos rodzicielki chłopaka.
- Niestety, to nie on - roześmiał się Lou, otwierając drzwi do kuchni.
- Louis! Syneczku! Ale się za Tobą stęskniłam! - Tomlinson momentalnie był w objęciach swojej mamy. Tymczasem ja stałam przy drzwiach i wszystkiemu się przyglądałam.
- Już wystarczy mamo. Poza tym chciałbym Ci kogoś przedstawić - Tommo podszedł do mnie i lekko objął mnie ramieniem. - Mamo, to jest Justine. Juss, to jest moja mama.
- Dzień dobry - oznajmiłam i uśmiechnęłam się, po czym obie podałyśmy sobie dłonie.
- Dzień dobry. Mam nadzieję, że będziesz dobrze się czuła w naszym domu - twarz mamy bruneta cały czas była uśmiechnięta. już wiem, po kim Louis ma takie poczucie humoru.
- Proszę, siadajcie. Zaraz będzie obiad.
Razem z Loui'm zajęliśmy wskazane miejsce.
- A gdzie jest Dan? - spytał Lou.
- W pracy. Miał mieć jakieś szkolenie i myślałam, że wcześniej wrócił.
- Chcemy z Juss zostać tutaj 3-4 dni. Czy zgadzasz się?
- No pewnie. Justine, czuj się jak u siebie - zwróciła się do mnie kobieta.
- Dziękuję - byłam lekko zawstydzona.
- Ijo! Ijo! Ijo! I tak nas nie złapiesz!!! Louis!!!! - do kuchni wpadły dwie rozwrzeszczone bliźniaczki, młodsze siostry Lou, i za chwilę siedziały już na jego kolanach.
- Heej! Co tam u Was, małe? - zapytał ucieszony Tommo.
- Stęskniłam się za Tobą - powiedziała jedna.
- I ja też - dodała druga, po czym obie wtuliły się w swojego brata. Przyznam, że Loui wyglądał przeuroczo z dziećmi.
- Daisy! Phoebe! Oddajcie mi mój piórnik! - do pomieszczenia weszła niewysoka brunetka. - Oo, cześć Louis! - wykrzyknęła zadowolona kolejna siostra Lou i mocno przytuliła się do niego. Bliźniaczki wciąż siedziały chłopakowi na kolanach.
- Jak ja Was dawno widziałem. Kogoś Wam przedstawię - Tommo zwrócił się do sióstr i podszedł do mnie. Widząc to, wstałam z krzesła.
- Juss, to Daisy, Phoebe i Felicite, moje kochane, młodsze siostry - wskazał kolejno na bliźniaczki i brunetkę. - Dziewczyny - teraz zwrócił się do dziewczynek - to jest Justine. Przyjechała razem ze mną i mamy zamiar pobyć tu kilka dni.
- Cześć Wam - powiedziałam i kolejno podałam im dłoń.
- Czy ty jesteś koleżanką mojego braciszka? - zapytała Daisy, a ja uśmiechnęłam się do siebie i popatrzyłam na Louis'a.
- Tak - uśmiechnęłam się do małej.
- Siadajcie, bo obiad Wam wystygnie - oznajmiła z uśmiechem pani Johannah i postawiła talerz z jedzeniem przede mną, a następnie przed Lou i dziewczynami. Na obiad jedliśmy gotowany ryż, upieczonego i surówkę, co było przepyszne.
- A gdzie jest Lottie? - dopytywał się chłopak.
- Odrabia lekcje i siedzi przed komputerem - odpowiedziała Fizzy. - Mogę ją zawołać i powiedzieć, że przyjechaliście.
- Nie nie. My z Juss sami do niej pójdziemy - Tommo wstał zza stołu, wziął nasze talerze, włożył do zmywarki, po czym zawołał mnie i poszliśmy z bagażami na górę.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie Skarby! Dziękuję Wam bardzo za miłe słowa i za wszystko :* Nawet nie wiecie jak bardzo mnie to cieszy i jakiego daje power'a ;) Podobał się rozdział? Bo według mnie jest nudny :( ale ocenianie do mnie nie należy tylko oczywiście do Was ;) Następny rozdział pojawi się w przyszłym tygodniu. Zatem do następnego rozdziału :) BUZIAKI :* KOCHAM WAS!

TWÓJ KOMENTARZ=CORAZ WIĘKSZA MOTYWACJA

środa, 4 lutego 2015

ROZDZIAŁ 12


       Tymczasem Louis przesiadł się - z fotelu na kanapę - obok mnie. Objął mnie ramieniem, a ja upiłam łyk gorącej herbaty, która doskonale rozgrzewała moje chłodne ciało.
- Jak ja pojadę do domu, skoro jeszcze leje? - spojrzałam na okno, po którym spływały strugi deszczu.
- To żaden problem. Nocowałabyś u nas. Spałabyś u mnie, ewentualnie u Niall'a w pokoju. Gdybyś chciała, mogłabyś spać ze mną - oznajmił mi zafascynowany brunet.
- Widzę Lou, że dobrze Ci idzie. Tak trzymaj, to na pewno Ci się uda - w progu stał uśmiechnięty Harry z uniesionym do góry kciukiem.
- Czy on nie jest słodki z tymi dołeczkami? - zwróciłam się do Louis'a.
W tym momencie Tommo wziął poduszkę i rzucił nią w lokatego. Styles puścił nam jeszcze oczko i zniknął prawdopodobnie w swoim pokoju.
- A co? Podoba Ci się Harry? - spytał chłopak, bawiąc się końcówkami moich włosów.
- Wszyscy jesteście bardzo przystojni - odparłam.
- No ale kochasz go? - Lou podniósł jedną brew do góry.
- Kocham Was wszystkich, chociaż... jednego z Was darzę głębszym, większym uczuciem - byłam zawstydzona swoim wyznaniem. Czułam, że robię się czerwona.
- Ooo, a który z nas miał taki zaszczyt zdobyć Twoje serce? - te słowa czule wyszeptał mi do ucha, nie przestając bawić się moimi włosami. Poczułam motylki w brzuchu.
- Z czasem się dowiesz.
- Tajemnicza jesteś - jego twarz była niedaleko od mojej.
Nic nie odpowiedziałam, tylko uśmiechnęłam się. Naszą rozmowę przerwał telefon Tomlinson'a.
- Ciekawe kto to? Oo, to moja mama - wyjaśnił mi brunet, po czym odebrał i na chwilę wyszedł. Po skończonej rozmowie ze swoją rodzicielką, chłopak rzucił z progu, że idzie włożyć koszulkę i że muszę koniecznie na niego poczekać. Cicho westchnęłam i zagapiłam się w jeden punkt.
- Ej, Juss, jedziecie ze mną i Harry'm na kręgle? - zapytał Liam, czym trochę mnie wystraszył.
- Chętnie, ale może innym razem. Chyba że Louis chce, to niech jedzie. Ja dziękuję - odparłam.
Wtedy w pokoju pojawił się Tommo.
- O, jesteś. Jedziesz z chłopakami na kręgle? - spytałam.
- Nie jadę. Zayn jest?
- Nie ma. Był umówiony z Perrie - rzekł Payne. - My jedziemy. Na razie.
- Bawcie się dobrze - zdążyłam krzyknąć za nimi. - W końcu się ubrałeś - powiedziałam do bruneta.
- Heh, a co? Czułaś się niezręcznie przy mojej półnagości? - poruszył zabawnie brwiami, siadając na wcześniejszym miejscu.
- Wcale nie - zaśmiałam się. - Kiedy przestaniesz się dziergać?
- Nie wiem - spuścił głowę. - A przeszkadzają Ci moje tatuaże?
- No... nie.
- Ciągle z El kłóciliśmy się o to... Ale nie wspominajmy tego.
- Masz rację. Przepraszam, muszę do toalety... - zaczęłam niepewnie.
- Łazienka na lewo - uśmiechnął się.
Opuściłam salon i udałam się we wspomniane wcześniej miejsce. Będąc tam, byłam pod wrażeniem. Cała łazienka była kremowo-brązowa, a na ścianie wisiało ogromne lustro. "To pewnie specjalnie dla Zayn'a" - pomyślałam. Wychodząc, spojrzałam na zegarek. O rany! Była już 20.00! Koniecznie musiałam jechać do domu, bo ile można siedzieć komuś na głowie.
- Louis! - krzyknęłam.
- Tak? Coś się stało? - już chłopak był koło mnie.
- Nie, niec. Wszystko ok. Wiesz, już będę wracała do domu. Późno jest - mówiłam mu, wychodząc na zewnątrz. Chłopak podążał za mną.
- Już? Tak szybko? - zdziwił się.
- Szybko?! Siedzę u Ciebie aż 5 godzin!
- To co. To bardzo mało.
Zaśmiałam się.
- Jeszcze raz dziękuję za wszystko - delikatnie musnęłam jego usta - mój kochany idolu - dodałam szeptem.
- Juss, to ja nim jestem? - zapytał, łapiąc mój nadgarstek.
Nic nie odpowiedziałam, tylko mrugnęłam oczami i uśmiechnęłam się. Louis stał jak wryty, ale w jego oczach zauważyłam iskierki szczęścia i radości. Wsiadłam na rower i odjechałam.

                                                                         * perspektywa Louis'a *

Długo patrzyłem się za sylwetką dziewczyny, dopóki nie zniknęła za rogiem. Dotknąłem lekko palcami miejsce, w którym brunetka zostawiła "swoje odbicie", po czym oblizałem wargi. Nadal czułem smak jej pomarańczowych ust. Nie mogłem uwierzyć również w to, że to chyba ja jestem tym najbardziej ulubionym. Stałem tak jeszcze przez chwilę, po czym poszedłem do domu, bo powiał lekki, chłodny, wiosenny wiatr.



-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej Miśki!!! Dziękuję za miłe słowa. :* I jak? Podoba się rozdział? Jak uważacie czy Juss zaszalała przed odjazdem do domu ^^?? Opinia należy tylko i wyłącznie do Was :) Jeszcze raz dziękuję za wszystko i do następnego rozdziału, który pojawi się w sobotę :) Pozdrawiam :* JESTEŚCIE NAJLEPSI!!!!

NOMINACJA

Zostałam nominowana do TAG'u 10 faktów o sobie przez Milion Reasons; później należy nominować 3 inne blogi. Nawet nie wyobrażasz sobie, w jaką furię szczęścia wpadłam, gdy przeczytałam o nominacji i naprawdę bardzo Ci dziękuję :D  Ok, już Was nie zanudzam. Zaczynamy:

 1. Mam na imię Justyna (dla znajomych Cyśka, Juss). Przyznam Wam się, że imię i postać głównej bohaterki wzięłam z siebie.Jeśli Wam to się nie podoba, to przepraszam i gdy ona Was przeraża, to mogę ją zmienić :) Chciałam trochę zaszaleć i poczuć się dziewczyną Louis'a, dlatego to zrobiłam :D

2. Chodzę do 3 gimnazjum. Już niedługo piszę te okropne testy :( i nie mogę się doczekać, kiedy pójdę do liceum :) Nie lubię mojej szkoły.

3. Kocham One Direction i moim ulubieńcem jest Louis Tomlinson <3 (pewnie domyślacie się z opowiadania) , także Little Mix. Directioner jestem od 2013 roku (będę obchodziła swoje dwulecie hihi xD) i zostałam nią przez moją przyjaciółkę, Martę, której jestem za to bardzo wdzięczna i z całego serca dziękuję :*

4. Uwielbiam śpiewać (chociaż nie potrafię ;c), słuchać muzyki, tańczyć, czytać książki (najbardziej o miłości nastolatków), jeździć na rolkach, na rowerze i grać w ręczną. Po prostu lubię ruch. W przyszłości chciałabym śpiewać w zespole (typu 1D lub LM) i mieć prawdziwych fanów, którzy kochaliby mnie za to, jaka jestem.

5. Zdradzę Wam mały sekrecik: z tego opowiadania możecie dowiedzieć się, jaki był powód mojej walki z wagą, ale to dopiero w dalszych rozdziałach. W blogu musiałam to wszystko całkiem wyolbrzymić i przesadzić, więc w rzeczywistości tak nie jest :) I nie żebyście nie myśleli, że mam duże mniemanie o sobie, bo wcale tak nie jest. Wręcz przeciwnie - nigdy nie powiedziałabym o sobie tego, co mówi Louis. ;)

6. Nie mam chłopaka i na chwilę obecną nie zapowiada się na to, abym go miała w najbliższym czasie. W przyszłości moją córkę nazwałabym Kornelia, ewentualnie Noel, a o synu jeszcze nie myślałam ;)

7. Lubię powygłupiać się z przyjaciółkami na w-fie, ale nie tylko. Lubię także pośpiewać z nimi :)

8. Nie chcę się aż tak chwalić, ale mam zielone oczy i loczki na włosach jak Harry *o* ;)

9. Lubię wszystkie kolory, oprócz pomarańczowego. Nie przepadam również za różowym i czerwonym, bo przez nie moja twarz jest bardziej czerwona (szczególnie w szkole xD).

10. Jestem pożeraczem owoców ^^ :) Nie jestem bardzo wybredna w jedzeniu - nie jem tylko grzybów. Uwielbiam produkty mleczne (pycha :D).

Mam nadzieję, że przez to trochę mnie poznaliście. 10 punktów z faktami o mnie to zdecydowanie za mało :) Mogłabym jeszcze pisać i pisać, ale musiałam się ograniczyć, chociaż i tak w nich dałam dużo wiadomości. ;) Jeszcze raz serdecznie dziękuję za nominację :*

Nominowani przeze mnie to:

Maniac
Dark Is Not Clear
Belive In Yourself