* 1 miesiąc później *
Louis jest najlepszym chłopakiem pod słońcem! Wszystko sobie wyjaśniliśmy i nie mamy przed sobą żadnych tajemnic, ale... Lou wciąż nie wie, dlaczego się odchudzam. Nie powiedziałam mu, a on się nie pytał. Poza tym stało się tak, jak przeczuwałam. Zostałam zwolniona z pracy, ale dość szybko udało mi się znaleźć nową propozycję. Dzisiaj mam rozmowę kwalifikacyjną z szefem tego biura. Chciałabym, aby mnie przyjął, lecz niestety mam dziwne przeczucia. Wcześniej postanowiłam zrobić małe porządki w salonie, w których oczywiście zaangażowałam mojego chłopaka. Tommo zajął się porządkowaniem jakichś papierów, a ja wycieraniem mebli. Nagle zakręciło mi się w głowie, pojawiły się czarne plamy przed oczami i czułam, że zaraz upadnę. Szybko złapałam się za półkę i spuściłam głowę w dół, aby ciemności zniknęły.
- Louis, słabo mi!!! - wykrzyknęłam przestraszona płaczliwym głosem, gdy one nie ustępowały.
- Kochanie, co się dzieje?!! - brunet natychmiastowo znalazł się przy mnie, po czym mocno objął mnie w talii i powoli zaprowadził na kanapę. Podał mi herbatę, którą wcześniej zrobił, a następnie kazał, bym położyła się, kiedy zrobił uniesienie z poduszek na nogi. Otworzył również na oścież drzwi balkonowe i przykucnął obok mnie i gładząc moje włosy, od czasu do czasu całował mnie w czoło. Położyłam ręce na brzuchu, głęboko przy tym oddychając.
- Skarbie, lepiej już? - zapytał troskliwie Lou.
- Trochę - odpowiedziałam, ale domyśliłam się, że ta odpowiedź nie do końca go zadowoliła.
- Juss, może coś zjesz?
- Nie, nie jestem głodna. To pewnie przez stres - uśmiechnęłam się sztucznie, aby dodać chłopakowi otuchy.
- Przed spotkaniem tym bardziej powinnaś coś zjeść - upierał się Louis.
- Nie, dziękuję. Teraz nie uda mi się przełknąć. Zjem, jak wrócę - stwierdziłam i pomału zmieniłam pozycję na siedzącą. - Idę się zbierać i dziękuję za pomoc- pocałowałam Tomlinsona, po czym niepewnym krokiem opuściłam salon i udałam się do łazienki.
Wzięłam szybki prysznic, a następnie poszłam do pokoju w celu wybrania odpowiedniego ubrania. Wybrałam granatową sukienkę w drobne białe groszki, którą włożyłam na siebie.
Ponownie poszłam do łazienki, gdzie zrobiłam sobie make-up, po czym rozczesałam włosy i opuściłam pomieszczenie. Na dole czekał na mnie mocny uścisk od Louisa.
- Śliczna, żeby tylko ten szef Cię nie poderwał, bo wtedy nie ręczę za siebie - wymruczał Tommo wprost do mojego ucha. Cicho zaśmiałam się i odchyliwszy się lekko do tyłu, zobaczyłam szeroki uśmiech na twarzy bruneta.
- Nie poderwie mnie, ponieważ kocham tylko Louisa Tomlinsona z Doncaster - i pocałowałam go. - Nie chcę się spóźnić. Idę już. Paa - i skierowałam się do wyjścia.
- Juss? - usłyszałam za sobą, na co momentalnie odwróciłam się.
- Kocham Cię - Louis stał uśmiechnięty ze skrzyżowanymi rękami i zżerał mnie wzrokiem.
- Ja Ciebie też - uśmiechnęłam się, posłałam mu buziaka w powietrzu i wyszłam.
* perspektywa Louisa *
Siedzieliśmy z Zayn'em w salonie o oglądaliśmy jakiś film, jedząc przy tym herbatniki, kiedy usłyszałem otwierające się drzwi i do domu weszła Juss. Ściągając buty rzuciła nam krótkie "Hej" i udała się do kuchni. Była jakaś zasmucona.
- Co jej się stało? - zapytał Zaza, na co ja bezradnie wzruszyłem ramionami.
- Domyślam się, że chodzi o tę robotę. Zaraz wracam - wstałem z kanapy i poszedłem tam, skąd dochodził dźwięk kubków. Brunetka stała przy blacie oraz zalewała kawę gorącą wodą.
- I jak poszło? - spytałem, na co moja dziewczyna odwróciła się, wzięła kubek w dłonie i zajęła miejsce przy stoliku.
- Fatalnie i beznadziejnie - odpowiedziała, upijając łyk gorącej cieczy. Wzrok miała wbity w niewiadomy mi punkt. - Nie przyjęli mnie.
Usiadłem naprzeciwko Juss i splotłem palce na blacie.
- Ale jak to?!
Dziewczyna spojrzała na mnie.
- Szef powiedział, że mam bardzo ciekawe CV, które mu się spodobało, ale nie może mnie zatrudnić, bo to miejsce jest zarezerwowane dla siostry jego żony- wyjaśniła bliska płaczu. - Fajnie, co nie?
- To po co kazał Ci przyjechać? - zdenerwowałem się.
- Nie wiem. Po prostu zatruł człowiekowi wszystko. Mówi się trudno. Nie chcę być na Twoim utrzymaniu. Poradzę sobie i poszukam czegoś innego - Justine otarła wierzchem dłoni wypływające łzy.
Wziąłem ją za rękę i pociągnąłem w moją stronę, po czym umiejscowiłem brunetkę na moich kolanach, mocno obejmując ją w talii i przytulając do siebie.
- Skarbie, a kogo mam utrzymywać jak nie moją księżniczkę? Chłopaków? - zapytałem, uśmiechając się, czym wywołałem delikatne rumieńce na twarzy dziewczyny, a następnie pocałowałem ją.
- Cały świat będzie mówił, że jestem z Tobą dla pieniędzy, a Directioners mnie znienawidzą.
- Nikt nie będzie tak mówił, bo nie jesteś ze mną dla kasy i sławy, a Directioners wręcz przeciwnie - one martwią się o Ciebie.
- Skąd wiesz? - zdziwiła się.
- Patrz - i wyciągnąłem telefon, a następnie pokazałem jej tweeta, w którym fanka prosi mnie, abym opiekował się Juss i wspierał ją, bo bardzo się martwi.
Następnie wszedłem w światowe trendy, gdzie była akcja dla Juss pod hasłem #JussNieGłódźSię. Zauważyłem świeczki w jej oczach. Lekko uśmiechnęła się, po czym ukryła twarz w zagłębieniu mojej szyi i po chwili poczułem jej łzy na moim ciele. Zacząłem gładzić ją po plecach.
- One Cię kochają - szepnąłem wprost do ucha brunetki.
Chwilę później dziewczyna wyprostowała się i mocno mnie pocałowała, wplatając palce w moje włosy. Uwielbiałem, kiedy to robiła.
- Może chodźmy do Zayna, bo bidulek tak sam siedzi przed telewizorem - zaproponowałem, wstając i śmiejąc się. Rozbawiło to Juss.
- Ok - Willson szybko dopiła kawę i poszliśmy dotrzymać towarzystwa Malikowi.
- Wow, ślicznie wyglądasz, Juss - mulat był pod wrażeniem, gdy znaleźliśmy się w salonie.
- Ej ej ej - pogroziłem mu palcem i cmoknąłem moją dziewczynę w policzek.
- Dziękuję - brunetka uśmiechnęła się zawstydzona i razem ze mną zajęła miejsce na kanapie pomiędzy mną a Zayn'em.
Objąłem ją i zacząłem jeździć opuszkami palców po jej prawym ramieniu.
- Co będziemy robić? - zapytała, opierając głowę na moim ramieniu.
- Na razie oglądamy nudny film - odpowiedział Zaza.
- Pozwolisz, prawda? - uśmiechnęła się łobuzersko, zabierając Malikowi pilot i zaczęła skakać po kanałach, jednak tak jak my nie znalazła niczego sensownego. - Nic tu po mnie. Idę się przebrać - i wyszła, pozostawiając po sobie zapach uwodzicielskich perfum.
_________________________________________________________________
Witajcie! Ale się za Wami stęskniłam. Teraz mam dwa tygodnie wolnego, więc postanowiłam Wam zrobić poświąteczną niespodziankę i wróciłam z rozdziałem. Mam nadzieję, że nie macie mi za złe, że zawiesiłam bloga, ale naprawdę nie dałabym rady przez szkołę. Przepraszam. Myślę, że o mnie nie zapomnieliście i mnie nie opuściliście. Jak Wam podoba się rozdział? Fajny, znośny czy może okropny? Piszcie, oceniajcie, komentujcie. Cokolwiek. Nawet mała buźka wystarczy. W następnym rozdziale dam Wam powód do niepokoju o Juss :D Pozdrawiam i całuję :*
Wasza Autorka - Bloggerka :*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
TWÓJ KOMENTARZ=CORAZ WIĘKSZA MOTYWACJA