sobota, 26 listopada 2016

ROZDZIAŁ 40



W pewnej chwili usłyszałam głos jakiejś dziewczyny. Podnosząc głowę w jej stronę, otworzyłam oczy.
- Wszystko w porządku? - była to wysoka mulatka o krótkich, ciemnych włosach. 
Pokręciłam przecząco głową. Nie mogłam mówić.
- Chcesz wody? - zapytała ponownie, kucając przy mnie. 
Kiwnęłam twierdząco. Ciemnowłosa wyjęła butelkę wody z torebki i odkręciwszy, podała mi ją. Wzięłam od brunetki ciecz i większym, głębszym pociągnięciem wypiłam połowę zawartości. Dziewczyna przyglądała mi się uważnie.
- Już lepiej?
- Tak. O wiele. Dziękuję - uśmiechnęłam się lekko.
- Jestem Martha - nieznajoma usiadła obok mnie, po czym wyciągnęła dłoń w moim kierunku. - Martha Styles.
Gwałtownie zakaszlałam z wrażenie i popatrzyłam się na nią.
- St... Styles?! - wydukałam.
- Tak. Jestem kuzynką Harry'ego. Studiuję w Londynie - dziewczyna uśmiechnęła się. Była całkiem miła.
- Ja jestem Justine - i uścisnęłam jej wcześniej podaną dłoń.
- Justine Willson?! Dziewczyna Lou?!
- Tak - odparłam i czułam, że na moje policzki wkrada się rumieniec. Na szczęście było ciemno, więc Martha nie mogła go zobaczyć. - Skąd wiesz?
- Po pierwsze: dużo pisali o Was w gazetach, a po drugie: jestem Directionerką, dlatego wiem, co się dzieje u moich idoli. Łącznie z Harry'm - ciemnowłosa lekko zaśmiała się, a ja jej zawtórowałam. - Wiesz, kiedyś miałam takie przeczucie, że Ciebie spotkam, ale nie przypuszczałam, że w takich okolicznościach i w takim Twoim stanie.
Spuściłam głowę.
- Dziękuję za wodę. Uratowałaś mnie - zaczęłam bawić się pustą butelką, zmieniając temat.
- Nie ma za co. Przepraszam, że pytam, ale czy między Tobą a Louis'em jest już dobrze?
- Tak, tylko boję się jego reakcji, gdy dowie się o moim zasłabnięciu, że tak to nazwę - wyznałam.
- Nie uważam, aby Tommo był brutalny. A czy Ty... Czy Ty jesteś zdrowa? - spytała Martha nieśmiało.
- Oczywiście. Dlaczego uważasz, że jestem chora? - uniosłam jedną brew.
- Większość gazet i innych przekaźników informacji podaje, że masz anoreksję. Nawet jest akcja na Twitterze o Tobie.
- Lou mi pokazywał - przerwałam, zakładając kosmyk włosów za ucho.
- Pytam, bo martwię się o Ciebie. Tak bardzo kocham Lustine - uśmiechnęła się, a ja zrobiłam to samo. - Chodź, odprowadzę Cię.
- Dziękuję - po czym powoli zwlokłam się z ławki, podając Marthcie rękę, która wstała wcześniej. Powoli ruszyłyśmy w kierunku domu One Direction.
Po kilku minutach przechadzki poczułam, że ponownie robi mi się słabo, a moje nogi uginają się i stają się jak wata. Kiedy byłam w połowie mojego "upadku", Styles mocno złapała mnie w pasie i "podciągnęła" do góry. Założyłam rękę za jej szyję i opierając się o nią, próbowałam stawiać dalsze kroki, ale na marne. Wyglądało to tak, jakby Martha prowadziła jakiegoś menela. Czułam, że ponownie osuwam się na dół.
- Juss! Ja nie dam rady dłużej Cię utrzymać! Dzwonię po Louis'a! - krzyknęła wystraszona brunetka.
- NIEE! - głośno zaprotestowałam. - On nie może się o tym dowiedzieć!
- Tommo i tak się o tym dowie. W takim razie dzwonię po Harry'ego!
- Nie! Hazza wszystko powie Lou.
- No to jedyną deską ratunku jest moja przyjaciółka, Perrie - powiedziała ciemnowłosa, wzdychając.
- Perrie?! - zdziwiłam się.
- No Perrie. Też Ci nie odpowiada? - zaśmiała się.
- Nic nie mówię, ale jestem zdziwiona, że jest Twoją przyjaciółką. Nigdy nie mówiła o Tobie - wyjaśniłam. 
- Pewnie jest zajęta Zayn'em - uśmiechnęła się. - Przyjaźnimy się długo.
Martha wykręciła numer do blondynki i słyszałam tylko to, co mówiła moja nowa znajoma: dawała Edwards wskazówki, jak ma nas znaleźć. Po rozłączeniu się ponownie ruszyłyśmy żółwim tempem przed siebie. Nie minęło nawet 10 minut, kiedy przed nami zauważyłam kogoś o jasnych, wręcz białych włosach - oczywiście była to Pezz.
- Hej Słońce! - blondynka cmoknęła Marthę w policzek. - Co się stało?
- Pezzie, pomóż, proszę. Juss słabnie. Nie daję już rady doprowadzić jej do domu, dlatego że ciągle mi się osuwa - spanikowała Styles.
Edwards złapała mnie tak samo jak jej przyjaciółka, tylko po przeciwnej stronie.
- Justine, Ty wyglądasz jak cień - powiedziała Perrie.
- Louis nie wie, że poszłaś po mnie? - zapytałam.
- Nie, nie wie, ale pytał się, gdzie wychodzę o tej porze. Chyba coś zaczął podejrzewać.
- I co mu powiedziałaś?
- Odpowiedziałam mu, że przyjaciółka w potrzebie i wyszłam. Widać było, że Lou stał strasznie zmartwiony.
- Dzięki, Pezz - oznajmiłam cicho, uśmiechając się z wysiłkiem, ale ona pewno tego nie zauważyła z powodu panującej nocy.
- Nie rozumiem, dlaczego chcesz ukryć przed nim całą tę sytuację? Przecież to Twój chłopak, który kocha Cię do szaleństwa! Mogę się założyć, że teraz myśli, co się z Tobą dzieje i odchodzi od zmysłów - do rozmowy wtrąciła się ciemnowłosa, zwracając się do mnie.
- Doggy, nie naskakuj tak na nią, chociaż też jestem tego ciekawa - Edwards uspokoiła przyjaciółkę. - Już jesteśmy na miejscu.
Wzięłam parę głębokich oddechów przed wejściem do domu, a na wcześniejsze pytanie dziewczyn nie odpowiedziałam. Mam ku temu swoje powody.
- Dziękuję Wam, dziewczyny, za wszystko - i przytuliłam moje najlepsze koleżanki.
- Ok, wchodzimy - zdecydowała blondynka i oderwawszy się od siebie, weszłyśmy do środka. - Wróciłyśmy! - krzyknęła radośnie jakby nic się nie stało.

-------------------------------------------------------------------------------------------
A oto i on! Obiecany kolejny rozdział :D Co tu dużo mówić: Mam nadzieję, że Wam się spodoba i byłabym wdzięczna, gdybym mogła się tego dowiedzieć ;) A więc do następnej notki :* BUZIAKI i pozdrawiam ♥ :*
 

ROZDZIAŁ 39




                                                * wieczorem *

- Co będziemy jedli? Głodny jestem - z kuchni dobiegł głos blondyna. Co wieczór słyszę to samo.
- Zrób sobie kanapkę! - krzyknąłem z łazienki, odrywając na chwilę maszynkę od mojej brody.
- Kanapką się nie najem!
Przewróciłem oczami do mojego odbicia w lustrze i ponownie zacząłem przerwaną czynność. 
- Mam pomysł. Zamówimy pizzę. Co Wy na to? - usłyszałem Liama'a i jego klaśnięcie w dłonie. 
- Dzięki, Liam, bo już mi się nie chce słuchać tej samej Horanowej śpiewki - wyszedłem z pomieszczenia, w którym przebywałem do tej pory, przewieszając przez szyję ręcznik. Payne uśmiechnął się.
- Na co czekasz? Dzwoń! - ponaglił Niall'a brunet.
- A to ja mam dzwonić? - zdziwił się blondyn.
- A kto tu jest bardziej głodny? Ja czy Ty? - zaśmiał się Daddy.
- Ochh, no dobrze - Nialler głośno westchnął i zadzwonił przez wskazany przez Liam'a numer. - Za pół godziny będzie - oznajmił, gdy rozłączył się. - Mam nadzieję, że przez ten czas nie umrę z głodu.
- Aleś Ty głupi, Niall - pacnąłem go ręką w głowę, śmiejąc się, a następnie udałem się na górę.


* godzinę później *

- To niesprawiedliwe! Pół godziny opóźnienia! - udawał oburzenie Horan, kładąc pizzę na stół, kiedy wszyscy zajęli miejsca oprócz Juss. Tego wieczoru miało nie być Veronici i Sophii, bo wypadło im coś ważnego.
- No ale już dostałeś swoje jedzonko - zaśmiał się Liam.
- Ten koleś ma szczęście. Sam zapach pizzy uratował mnie od głodu. Inaczej on by źle skończył - blondyn wyszczerzył zęby w uśmiechu i "rzucił się" na kawałek jedzenia.
- Lou, Juss nie je z nami? - zapytał Zayn.
- Powinna - odpowiedziałem i głośno zawołałem moją dziewczynę - JUSS! CHODŹ NA PIZZĘ!
- Już idę! - odkrzyknęła, a po chwili słychać było dudnienie po schodach i brunetka zajęła miejsce obok mnie.
- Mmm pięknie pachnie. Smacznego - oznajmiła, zakładając nogę na nogę, ale sama nie tknęła żadnego kawałka.
Każdy pokiwał tylko głową na jej słowa, gdyż mieliśmy zapełnione usta.
- Kochanie, zjedz trochę - poprosiłem, kiedy przełknąłem kęsa.
- Dziękuję, nie jestem głodna, ale chętnie Wam potowarzyszę.
- Z tego co pamiętam, dzisiaj jadłaś tylko śniadanie. Proszę - zrobiłem minę "zbitego pieska".
- Och... No dobrze - westchnęła głośno i położyła sobie kawałek na talerz.
- Dziękuję - i pocałowałem ją.
- Możecie się nie miziać przy jedzeniu, a szczególnie przy mnie? Jestem zazdrosny, że nie mogę z Verą robić tego samego teraz - wyraz twarzy Niall'a wyglądał jak u małego, złego dziecka.
- Już jutro będziesz ją miał. Dzwoniła do mnie - Juss puściła oczko do blondasa, na co on szybko rozchmurzył się. 
- Ja już dziękuję. Było pyszne - powiedziała po dłuższej chwili Willson.
- Jak to? Tak mało? - zdziwił się Liam.
- Nie mogę już więcej - oznajmiła, łapiąc się za brzuch, po czym zwróciła się do mnie, wstając - Skarbie, idę się przebrać i pobiegam trochę.
- Ok, tylko nie angażuj się w to tak mocno i uważaj na siebie. Jest ciemno - pocałowałem ją. 
- Dobrze, tatusiu - brunetka zaśmiała się i zniknęła na górze.
- Tommo, jeden kawałek pizzy to stanowczo za mało jak na nią i na cały dzień. Powinieneś coś z tym zrobić i to jak najszybciej - rzekł Harry z powagą.
- Ale co?
- Nie wiem. Na razie nie mam żadnego pomysłu.
Popatrzyłem się na wszystkich i zamyślony bezradnie wzruszyłem ramionami. Myślałem o tym wcześniej, ale nie do końca wiedziałem jak mam zacząć działać.


* perspektywa Juss *

Pizza... Kiedy ja ją jadłam? Nawet nie pamiętam. Ostatnio coraz mniej chce mi się jeść... Teraz czuję, że po jednym kawałku rozsadza mnie i mój brzuch. Włożyłam białą bokserkę, czarne getry, szarą rozpinaną bluzę i związałam włosy w wysokiego kucyka. Popsikałam się perfumą oraz zbiegłam na dół. Wzięłam 0,5 l butelkę wody, pomachałam reszcie i ruszyłam przed siebie. Moim celem był park. Na początku biegłam lekkim truchtem, ale stopniowo stawał się on coraz szybszy. Od czasu do czasu stawałam na odpoczynek, gdyż coraz bardziej brakowało mi siły. Nagle zebrał się we mnie wielki, głośny kaszel, który zgiął mnie w pół i poczułam, jakbym zaczęła się dusić, a przed oczami pojawiły mi się czarne plamy. Usiadłam na ławce i próbowałam głęboko oddychać, lecz w moim gardle pojawiła się wielka gula i zrobiło mi się niedobrze. Noc, skończyła mi się woda, łzy płyną po policzkach, nie mogę oddychać. "Chyba zaraz się wykończę. Dlaczego nie ma Louis'a? Co ja w ogóle robię? Dlaczego? Po co?" myślałam zrozpaczona.Zaschło mi w gardle. "Już koniec" - przez głowę przebiegały mi różne myśli. Przestraszona rozejrzałam się wokół. Nie było nikogo, tylko po przeciwnej stronie szły pojedyncze osoby. Byłam zdana sama na siebie. Zamknęłam oczy i niech się dzieje, co chce.

-------------------------------------------------------------------------------------------

Hejka Miśki! Witam Was po rocznej, baaaardzo długiej przerwie :*Zaczęła się nowa szkoła i bardzo dużo nauki, więc musiałam Was opuścić na ten czas, ale nie zapomniałam o Was ♥ Jakby nie patrzeć za rok czeka mnie matura... W końcu skończyłam to ff i teraz wystarczy przelać go tylko na bloga dla Was :D Mam nadzieję, że nie zapomnieliście mnie i tego opowiadania. I jak rozdział? Podoba się? Piszcie swoje opinie w komentarzu :) A tak poza tym co tam u Was? :) PS Nowy rozdział może dodam jeszcze dziś albo jutro. Więc do następnej notki ♥ Buźkiii :* :*