środa, 4 lutego 2015
ROZDZIAŁ 12
Tymczasem Louis przesiadł się - z fotelu na kanapę - obok mnie. Objął mnie ramieniem, a ja upiłam łyk gorącej herbaty, która doskonale rozgrzewała moje chłodne ciało.
- Jak ja pojadę do domu, skoro jeszcze leje? - spojrzałam na okno, po którym spływały strugi deszczu.
- To żaden problem. Nocowałabyś u nas. Spałabyś u mnie, ewentualnie u Niall'a w pokoju. Gdybyś chciała, mogłabyś spać ze mną - oznajmił mi zafascynowany brunet.
- Widzę Lou, że dobrze Ci idzie. Tak trzymaj, to na pewno Ci się uda - w progu stał uśmiechnięty Harry z uniesionym do góry kciukiem.
- Czy on nie jest słodki z tymi dołeczkami? - zwróciłam się do Louis'a.
W tym momencie Tommo wziął poduszkę i rzucił nią w lokatego. Styles puścił nam jeszcze oczko i zniknął prawdopodobnie w swoim pokoju.
- A co? Podoba Ci się Harry? - spytał chłopak, bawiąc się końcówkami moich włosów.
- Wszyscy jesteście bardzo przystojni - odparłam.
- No ale kochasz go? - Lou podniósł jedną brew do góry.
- Kocham Was wszystkich, chociaż... jednego z Was darzę głębszym, większym uczuciem - byłam zawstydzona swoim wyznaniem. Czułam, że robię się czerwona.
- Ooo, a który z nas miał taki zaszczyt zdobyć Twoje serce? - te słowa czule wyszeptał mi do ucha, nie przestając bawić się moimi włosami. Poczułam motylki w brzuchu.
- Z czasem się dowiesz.
- Tajemnicza jesteś - jego twarz była niedaleko od mojej.
Nic nie odpowiedziałam, tylko uśmiechnęłam się. Naszą rozmowę przerwał telefon Tomlinson'a.
- Ciekawe kto to? Oo, to moja mama - wyjaśnił mi brunet, po czym odebrał i na chwilę wyszedł. Po skończonej rozmowie ze swoją rodzicielką, chłopak rzucił z progu, że idzie włożyć koszulkę i że muszę koniecznie na niego poczekać. Cicho westchnęłam i zagapiłam się w jeden punkt.
- Ej, Juss, jedziecie ze mną i Harry'm na kręgle? - zapytał Liam, czym trochę mnie wystraszył.
- Chętnie, ale może innym razem. Chyba że Louis chce, to niech jedzie. Ja dziękuję - odparłam.
Wtedy w pokoju pojawił się Tommo.
- O, jesteś. Jedziesz z chłopakami na kręgle? - spytałam.
- Nie jadę. Zayn jest?
- Nie ma. Był umówiony z Perrie - rzekł Payne. - My jedziemy. Na razie.
- Bawcie się dobrze - zdążyłam krzyknąć za nimi. - W końcu się ubrałeś - powiedziałam do bruneta.
- Heh, a co? Czułaś się niezręcznie przy mojej półnagości? - poruszył zabawnie brwiami, siadając na wcześniejszym miejscu.
- Wcale nie - zaśmiałam się. - Kiedy przestaniesz się dziergać?
- Nie wiem - spuścił głowę. - A przeszkadzają Ci moje tatuaże?
- No... nie.
- Ciągle z El kłóciliśmy się o to... Ale nie wspominajmy tego.
- Masz rację. Przepraszam, muszę do toalety... - zaczęłam niepewnie.
- Łazienka na lewo - uśmiechnął się.
Opuściłam salon i udałam się we wspomniane wcześniej miejsce. Będąc tam, byłam pod wrażeniem. Cała łazienka była kremowo-brązowa, a na ścianie wisiało ogromne lustro. "To pewnie specjalnie dla Zayn'a" - pomyślałam. Wychodząc, spojrzałam na zegarek. O rany! Była już 20.00! Koniecznie musiałam jechać do domu, bo ile można siedzieć komuś na głowie.
- Louis! - krzyknęłam.
- Tak? Coś się stało? - już chłopak był koło mnie.
- Nie, niec. Wszystko ok. Wiesz, już będę wracała do domu. Późno jest - mówiłam mu, wychodząc na zewnątrz. Chłopak podążał za mną.
- Już? Tak szybko? - zdziwił się.
- Szybko?! Siedzę u Ciebie aż 5 godzin!
- To co. To bardzo mało.
Zaśmiałam się.
- Jeszcze raz dziękuję za wszystko - delikatnie musnęłam jego usta - mój kochany idolu - dodałam szeptem.
- Juss, to ja nim jestem? - zapytał, łapiąc mój nadgarstek.
Nic nie odpowiedziałam, tylko mrugnęłam oczami i uśmiechnęłam się. Louis stał jak wryty, ale w jego oczach zauważyłam iskierki szczęścia i radości. Wsiadłam na rower i odjechałam.
* perspektywa Louis'a *
Długo patrzyłem się za sylwetką dziewczyny, dopóki nie zniknęła za rogiem. Dotknąłem lekko palcami miejsce, w którym brunetka zostawiła "swoje odbicie", po czym oblizałem wargi. Nadal czułem smak jej pomarańczowych ust. Nie mogłem uwierzyć również w to, że to chyba ja jestem tym najbardziej ulubionym. Stałem tak jeszcze przez chwilę, po czym poszedłem do domu, bo powiał lekki, chłodny, wiosenny wiatr.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej Miśki!!! Dziękuję za miłe słowa. :* I jak? Podoba się rozdział? Jak uważacie czy Juss zaszalała przed odjazdem do domu ^^?? Opinia należy tylko i wyłącznie do Was :) Jeszcze raz dziękuję za wszystko i do następnego rozdziału, który pojawi się w sobotę :) Pozdrawiam :* JESTEŚCIE NAJLEPSI!!!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
7 komentarzy:
Super :)
Świetny rozdział ♥
Piszesz cudownie :*
Z niecierpliwością czekam na next <333
//Paula :*
Zapraszam do siebie :) Jeśli masz ochotę skomentuj, to dla mnie bardzo ważne :*
http://strong-harrystyles-fanfiction.blogspot.com/
http://empire-fanfiction1.blogspot.com/
Awwwww <33 Wreszcie! <333 Zaserduszkuje się przez ciebie <333 Czekam na next'y i zapraszam do siebie <333 :** Pozdrawiam <33
/Nikita
Ale ona niegrzeczna!!:p
Świetny rozdział:*
Ale to nie był buziak na który wszyscy czekamy!!:p
Uwielbiam Twoje opowiadanie, jest genialne.
Nie mogę doczekać się nexta:*
Kocham,kocham,kocham:*
Nie no Juss zaszalała! ^^
Rozdział świetny, ale nie o takiego buziaka mi chodziło :(
No ale lepszy taki, niż żaden hehe :3
Czekam na kolejny rozdział i weny życzę! :*
Kieeedy next ? <3
Z niecierpliwości wszystkie rozdziały przeczytałam 3 razyy <3
Aż tyle??!! :o jestem pod wrażeniem :) Dziękuję Ci bardzo :* i ciesze się, że podoba Ci się mój blog :D
Prześlij komentarz