wtorek, 10 lutego 2015
ROZDZIAŁ 14
Posłusznie szłam za chłopakiem. Mimo że dom był ogromny, było w nim bardzo przytulnie.
- To ten pokój na lewo. Zapraszam - oznajmił brunet, otwierając drzwi przede mną.
Pokój Louis'a nie był duży ani mały. Naprzeciw wejścia znajdowało się szerokie łóżko, po bokach którego stały nocne szafki z lampkami. Na całej "lewej" ścianie umieszczona była ogromna i długa szafa; na "prawej" było okno balkonowe z balkonem. Na prawej stronie od drzwi stała komoda i nieduża meblościanka z telewizorem. Pokój Tomlinson'a był fioletowo - jasnobrązowy.
- Wow, ale masz śliczny pokój - powiedziałam zafascynowana, stawiając swoją walizkę obok łóżka.
- Dziękuję - Lou uśmiechnął się. - Siadaj.
Wykonałam polecenie chłopaka, który po chwili usiadł koło mnie. Ja wciąż byłam zauroczona tym miejscem.
- Podoba Ci się tu?
- Tak. Bardzo. Przepraszam, że w tej chwili rżnę głupa, ale...
- Nie tłumacz się - chłopak przerwał mi uśmiechem. - Rozumiem Cię. Chodź do Lottie - wstałam i udałam się za Louis'em. Pokój siostry Lou znajdował się o dwie pary drzwi dalej.
- Hej siostra!
- Oo, Louis. Cześć - odpowiedziała blondynka, spojrzawszy w naszą stronę, po czym ponownie pisała coś na klawiaturze laptopa. Podeszliśmy bliżej niej.
- A dlaczego panna Lottie nie przyszła na obiad? - brunet jak zwykle starał się żartować.
- Nie mogłam, mam sporo lekcji.
- Oj dobra, zostawmy to. Chciałem, abyś kogoś poznała. Justine, to moja młodsza siostra, Charlotte - zwrócił się do mnie, a później do dziewczyny - Lottie, to jest Justine, moja... - i w tym momencie chłopak zawahał się i spojrzał na mnie, i na Lottie.
- Hej, miło mi - dziewczyna podała mi dłoń i uśmiechnęła się; "uratowała" bruneta.
- Mnie również.
- Ok. Lottie, idź zjedz, a my nie będziemy Ci już przeszkadzać - i skierowaliśmy się do wyjścia.
* perspektywa Louis'a, 20 minut później *
Razem z brunetką schodziliśmy na dół, kiedy usłyszałem podniesiony głos mojej mamy i siostry.
- Mamo, proszę Cię! Dałabyś mi te 50 funtów?
- Lottie, nie ma mowy! Przecież wiesz, że masz szkołę. A z tego co słyszałam, piszesz jutro jakiś bardzo ważny egazmin.
- No ale nie mogę wystawić dziewczyn! Jak to zrobię to przestaną mnie lubić! - krzyknęła blondynka.
- To znaczy, że nie są prawdziwymi przyjaciółkami - odrzekła już spokojniej moja rodzicielka.
- Mamo!
Spojrzałem na Juss, a ona posłała mi pytający wzrok. Było mi strasznie głupio, że musi być świadkiem ich wymiany zdań.
- Nie kłóćcie się już! Lottie, masz 100 funtów i idź - przerwałem tę niezręczną sytuację i wręczyłem siostrze banknoty.
- Dziękuję, Louis! - dziewczyna dała mi buziaka i wybiegła zadowolona.
- Louis, ale...
- Niech idzie i się przekona - przerwałem mamie. - My wychodzimy.
Włożyliśmy kurtki i opuściliśmy dom. Przez chwilę panowała między nami cisza, którą postanowiłem przerwać.
- Przepraszam za nie. To nie powinno było się wydarzyć - popatrzyłem na Juss.
- Nic się nie stało. Przecież jej zachowanie w tym wieku to narmalne. To nie twoja wina - brunetka uśmiechnęła się.
To właśnie była jedna z przyczyn, która sprawiła, że zakochałem się w niej. Zawsze miała rację, a jak coś mi tłumaczyła lub pocieszała, to biło od niej takie nieopisane ciepło. Odwzajemniłem uśmiech. Przez dłuższy moment mój wzrok tkwił w dziewczynie.
- Co to za budynek? - głos Juss "sprowadził" mnie na ziemię.
- To jest klub "Doncaster Rovers". Teraz mamy chwilę odpoczynku od meczów, ale za jakieś 2 miesiące zacznie się sezon i będą różne zawody - wyjaśniłem jej. - Jednak ja rzadziej tu uczęszczam, bo gramy koncerty.
- No tak. Bo co to za One Direction bez Louis'a Tomlinson'a - Willson zaśmiała się. Ja uczyniłem to samo.
- Naprawdę podoba mi się tu - kontynuowała dalej Juss.
- To bardzo się cieszę. Zapomniałbym ci o czymś powiedzieć.
- Słucham.
- Bo... wieczorem...
- Przepraszam, że Ci przerwałam, ale już jest trochę zimno. Wracamy? - zapytała.
- Tak, oczywiście - objąłem dziewczynę ramieniem i zawróciliśmy. - No więc wieczorem... to nie będzie nam łatwo zasnąć, bo Daisy i Phoebe zawsze przychodzą do mnie oglądać bajki.
* perspektywa Juss *
Cicho zaśmiałam się. No i stało się to, czego obawiałam się. Znam Louis'a niedługi czas i... jeszcze nie do końca chcę z nim spać w jednym łóżku.
- Lou... Chciałabym Cię o czymś poinformować - zaczęłam nieśmiało.
- Coś się stało? - Tommo troszkę przeraził się.
- Wszystko ok. Chodzi o to, że... znamy się krótki czas i... jeszcze czułabym się niekomfortowo, śpiąc w jednym łóżku z Tobą - serce waliło mi jak oszalałe po tym wyznaniu.
- Aa... No ok... A to ty wcześniej nie spałaś ze St...
- Nie - szybko przerwałam mu i przyśpieszyłam kroku.
Po co Lou zaczynał ten temat! Wiedziałam, że Lou ma niewyparzony język, ale nie przypuszczałam, że aż do tego stopnia.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Hej Skarby! Dziękuję Wam za wszystko :* I jak rozdział? Podoba się? Louis troszkę przegiął, no nie? :) Jak myślicie, Juss obrazi się na niego czy jednak nie? ^^ Zatem do następnego i pozdrawiam :* KOCHAM WAS!!! <3
TWÓJ KOMENTARZ=CORAZ WIĘKSZA MOTYWACJA
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
7 komentarzy:
Tu Devoruer Niall ♥ z TT ;) (wiesz o co chodzi :* ) z niecierpliwością czekam na next ♥kocham twoje ff. Jest takie profesjonalne :)
Zdecydowanie tak... Myślałam, że Lou powie Juss, że Ona będzie spała tu, a on np. na kanapie w salonie albo coś...
Nwm co bym zrobiła na miejscu Juss w tej sytuacji, wydaje mi się, że chyba będzie chwilowo obrażona na Lou ;(
Super rozdział ;)
Ja uważam, że Louis wcale nie przegiął. Miał prawo do niewiedzy ;)
Juss nie powinna się obrazić, ale jak zrobi to nie wiem :)
super rozdział, czekam na NN <3
Rozumiem, że Lou mógł czegoś nie wiedzieć, ale myślę, że to nie jest najlepszy pomysł, żeby wspominać dziewczynie którą chce się zdobyć o jej byłym.
Przynajmniej ja tak uważam, a jak widzę, to Lou ma inne zdanie na ten temat.
Wyczuwam w powietrzu kłótnię, ostatecznie focha.
Ej Loui, Loui... Uwielbiasz sobie komplikować życie prawda?
Sorry, ale musiałam zadać to pytanie ^^
Rozdział świetny i czekam na następny!
Pozdrawiam i weny życzę! :*
Eh ten Lou xD
Wyczuwam kłótnię między Lou i Juss :(
Rozdział jak zawsze cudooo ♥
Kocham tego bloga :*
Czekam z niecierpliwością na next ♥
//Paula :*
Oj ten Louis... Nigdy nie wie, kiedy się zamknąć:P
Juss pewnie strzeli lekkiego foszka, oby nie na długo... W końcu to Tomlinson...Na tego słodziaka nie da się długo gniewać ^^
Rozdział świetny, z chęcią czytam każdy kolejny rozdział. Wciąga mnie to coraz bardziej. Jestem bardzo ciekawa jak potoczy się dalsza historia.
Kocham^^
Prześlij komentarz