piątek, 27 lutego 2015

ROZDZIAŁ 17


            Malutka informacja: Zmieniłam wygląd niektórych bohaterów :)


                                            * perspektywa Juss, następny dzień *

   Po przebudzeniu się spojrzałam na miejsce obok mnie, gdzie tej nocy spał Louis. Chłopaka nie było. Spojrzałam na zegarek i godzina, którą on wskazywał, zamurowała mnie. Była 9.30! Jakim sposobem można tak długo spać w czyimś domu! Zerwałam się na równe nogi, zaścieliłam łóżko, ubrałam się w białą bokserkę, grubszy jasnobrązowy rozpinany sweterek oraz czarne spodnie i szybko poszłam do łazienki. Tam umyłam twarz, po czym nałożyłam na nią krem, tusz na rzęsy, związałam włosy w kucyk i skierowałam się do kuchni, gdzie - tak jak myślałam - zastałam bruneta, stojącego przy kuchennym blacie.
- Hej - powiedziałam, przeciągając się.
- Już wstałaś? Mogłaś sobie jeszcze pospać - odpowiedział zdziwiony chłopak, odwracając głowę w moją stronę, a na jego twarzy, jak zawsze, widniał piękny uśmiech.
- Co??!! Wiesz, która jest godzina?! Nie rozumiem, że tak długo mogłam spać. Zawsze wstaję wcześniej.
- Ten dom jest Twoim domem i czuj się tutaj jak u siebie - Louis uśmiechnął się szeroko i wrócił do poprzedniej pozycji. - Jak się dzisiaj czujesz?
- Już lepiej. Głowa przestała boleć - wyjaśniłam mu.
- No to się cieszę - Tommo cały czas stał przy blacie.
Byłam ciekawa, co on takiego robi.
- Co robisz? - spytałam, podchodząc bliżej niego, po czym os tyłu splotłam moje palce w pasie chłopaka, a głowę położyłam na jego ramieniu.
- Śniadanie dla nas - odpowiedział.
Z każdym ruchem bruneta czułam jego śliczne perfumy. 
- Dziękuję - i pocałowałam Louis'a w policzek. - I jeszcze dziękuję za wczoraj, za Twoje wsparcie i w ogóle za wszystko. 
- Nie ma za co. To naprawdę jest dla mnie przyjemność.
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Tomlinson skierował swoją twarz wprost do mojego ucha i oznajmił mi tym swoim nieziemskim i niesamowitym głosem:
- Wiesz, że jesteśmy sami w domu? Tylko Doris śpi w łóżeczku.
- A gdzie reszta? - spytałam.
- Dziewczyny w szkole, mama z Ernestem poszła na badania, a Dan jest w pracy - odpowiedział, wciąż szepcząc mi do ucha. 
Poczułam dreszcze na całym ciele i ogromne motylki w brzuchu. Louis odwrócił się przodem do mnie i bardziej przyciągnął mnie do siebie, opierając się o blat. Moje dłonie nadal oplatały go w pasie, natomiast swoje złączył w mojej talii. Byliśmy tak blisko siebie, że nawzajem czuliśmy na skórze swoje oddechy. Nasza odległość malała do tego stopnia, że dzieliło nas dosłownie kilka milimetrów. Już mieliśmy złączyć usta w naszym pierwszym cudownym, długim pocałunku, kiedy mała Doris zaczęła głośno płakać, po prostu nie dało się wytrzymać. Również przestraszyła nas. Niechętnie odsunęliśmy się od siebie, po czym zaproponowałam, że pójdę sprawdzić co się z nią dzieje.

                                 * perspektywa Louis'a *

Byłem taki szczęśliwy na samą myśl, że w końcu to się stanie, że pocałuję Juss! Niestety, akurat moja kochana, młodsza siostra musiała w tym czasie włączyć głośny "alarm". Gdy brunetka udała się do salonu, do Doris, ja zacząłem rozstawiać nasze śniadanie na stół. Kiedy kończyłem, usłyszałem coś, co nigdy nie dobiegło do moich uszu. Był to anielski, śliczny głos, który śpiewał mojej siostrze "Change My Mind", by usnęła ponownie. Właścicielką tego głosu była oczywiście JUSTINE. Zostawiłem naczynia i udałem się do salonu, skąd dochodziły dźwięki. Oparłem się o futrynę i oniemiały wpatrywałem się na dziewczynę, śpiewającą piosenkę mojego zespołu dla Doris i chodzącą z nią po pomieszczeniu. Ten widok powalił mnie z nóg.
- Pięknie - uśmiechnąłem się szeroko, patrząc się w jej osobę, gdy skończyła.
- Nie mów, że słyszałeś moje ryki - Juss lekko wystraszyła się na widok mojego nagłego pojawienia się.
- Owszem, słyszałem i bardzo, ślicznie "ryczysz" - zaśmiałem się na słowo, wymyślone przez Willson.
Zauważyłem małe rumieńce na jej twarzy.
- Zasnęła - powiedziała cicho Juss.
- Dziękuję Ci, naprawdę. Jesteś najlepszą i najukochańszą osobą na świecie. Nie ma takiej drugiej Ciebie, Justine Willson - mówiąc to, objąłem jej policzki i patrzyłem głęboko w jej śliczne zielone oczy, a następnie złożyłem delikatny pocałunek na jej czole. Moje wyznanie przerwało ciche burczenie.
- Ups - brunetka lekko zarumieniła się.
- Oj, chyba ktoś tu jest głodny - roześmiałem się.
- Może lepiej chodźmy coś zjeść - Juss pociągnęła mnie za rękę do kuchni.
Gdy dziewczyna zajęła miejsce przy stole, ja zalałem jej i moje płatki mlekiem, postawiłem jeszcze kanapki z twarogiem i dżemem truskawkowym, po czym usiadłem naprzeciwko niej.
- Smacznego - powiedziałem.
- Dziękuję, wzajemnie.
Uśmiechnąłem się. Tak bardzo kochałem tę brunetkę, że zrobiłbym dla niej wszystko. Nigdy wcześniej nie spotkałem tak wspaniałej osoby jak ona. Kiedyś myślałem tak o Eleanor, jednak ona nie ma "tego czegoś" co Juss i strasznie się na niej pomyliłem, zawiodłem. Teraz tylko Justine jest dla mnie najważniejsza. 
- Zapomniałem Ci powiedzieć, że ślicznie wyglądasz - i zanurzyłem kolejną łyżkę w płatkach.
- Tak, bardzo - odrzekła sarkastycznie zielonooka z uśmiechem.
- Naprawdę, bardzo.
- Dziękuję - odpowiedziała i popatrzyła się w moje oczy.
Co chwilę zerkałem na nią. Chciałem, aby przestała już myśleć o Stanie i przejmować się nim. On nie zasłużył sobie na bycie z taką cudowną osobą jak ona. Kiedy ponownie spojrzałem na Willson, brunetka miała wzrok wbity w płatki i bawiła się w nich łyżką.
- Kochana, co się dzieje? - spytałem lekko zaniepokojony.
- Louis, już nie mogę tego dokończyć - zaczęła z minimalnym grymasem.
- Przecież zjadłaś dopiero pół miseczki.
- No wiem, ale więcej już nie mogę - powtórzyła. - Przepraszam, muszę do łazienki - i wyszła.

-----------------------------------------------------------------------------------------
Cześć i czołem! Chyba muszę się przygotować na wielką agresję i złość z Waszej strony :D No niestety, jeszcze nie pora na ten całus ;) A tak poza tym jak rozdział? Podoba się? Jak myślicie, co się stało Juss? :) Waszą opinie i przypuszczenia piszcie w komentarzach. Pozdrawiam Wam i całuję ;* Do następnego rozdziału :* KOCHAM WAS!!!!

TWÓJ KOMENTARZ=CORAZ WIĘKSZA MOTYWACJA

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Devourer Niall z TT xD - juz ci to pisałam, ale kocham twój blog i szkoda, że jeszcze się nie pocałowali. Jakoś nie mam pomysłu co mogło się stać Juss. Pozdrawiam i czekam na next z niecierpliwością ♥♥♥

Paula xx pisze...

Świetne <3 Z niecierpliwością czekam na next<3
//Paula :*

Unknown pisze...

Justyna!! NO ja Cię zamorduję normalnie:p
Kiedy oni się pocałują w końcu?? grr:p
Oby Juss nie miała tego o czym myślę, bo Cię zamorduję. NIe może ona TEGO mieć.
Rozdział jest świetny, jak zwykle... i jak zwykle nie było buziaka;(
NIe mogę się doczekać nexta, bo kocham czytać Twoje opowiadanie. Dziękuję za nominację, kocham Cię:*

Anonimowy pisze...

Ja wiem co jest Juss, jestem pewna!! :)

Super rozdział, a co do buzi to nie wytrzymam xd

Anonimowy pisze...

Super rozdział ale czemu się nie pocałowali: (