- Mamciu, Juss!! - krzyknęłam. - Proszę zrobić miejsce!!!
Objęłam brunetkę i jak najszybciej mogłam, wyprowadziłam ją na backstage. Pod palcami czułam każde jej żebro.
"Do czego ona się doprowadziła?" - pytałam w myślach samą siebie. Chciało mi się płakać. Posadziłam ją na dużej ławie i zaczęłam ją wachlować gazetą, która leżała obok.
- Justine, słyszysz mnie?!
Dziewczyna tylko niemrawo kręciła głową. Zgięłam ją w pół tak, że miała głowę między nogami. Prawdopodobnie omdlała, a to była dobra metoda. Ale po paru minutach Willson nadal nie do końca "kontaktowała ze światem". Z tego wszystkiego zrobiło mi się duszno i gorąco.
- Kochanie, co się dzieje? - obok mnie pojawił się przestraszony Niall.
- Juss omdlała albo zemdlała. Niall, ja już nie wiem - rozpłakałam się.
Chłopak przytulił mnie i pocałował, a następnie zmienił pozycję Juss na leżącą. Podniósł jej nogi i ręce do góry, i trzymał je tak przez moment. Po chwili moja przyjaciółka zaczęła kaszleć. Ocknęła się, a ja poczułam ulgę. Horan pomógł brunetce usiąść. Dziewczyna oparła łokcie o kolana, a twarz o dłonie. Wciąż była blada, a pod oczami miała ogromne sińce.
- A tak w ogóle to co ty tutaj robisz? Przecież występujecie - zapytałam lekko zdziwiona mojego chłopaka.
- Harry powiedział mi, że Was nie ma i że widział Ciebie, jak wychodziłaś z Juss. Poza tym teraz mamy chwilę przerwy - wyjaśnił. - Jak się czujesz? - zwrócił się do Willson.
- Trochę lepiej - oznajmiła słabo.
- Dlaczego zemdlałaś? Źle się czułaś? - dopytywał się blondas.
- Duży tłum, wrażenie, mało świeżego powietrza.
Kucnąwszy przed Juss, przysłuchiwałam się ich rozmowie.
- Wydaje mi się, że zapomniałaś wymienić brak jedzenia - wtrąciłam.
- Przestań! Przecież ja jem!
- Być może jesz za mało albo wcale - Niall podzielił moje zdanie.
- Przesadzacie! Wszyscy przesadzacie! - oburzyła się Justine i wplotła palce we włosy.
- Ty też przesadzasz - stwierdziłam, na co brunetka spiorunowała mnie wzrokiem.
- Może ja zawołam Louis'a? - bardziej oznajmił niż zapytał Horan i zaczął iść w kierunku drzwi.
- Nie! - krzyknęła moja przyjaciółka tak, że blondyn odwrócił się i stanął nieruchomo. - Nie idź po niego, proszę.
- Ale Lou będzie się o Ciebie martwił. Hmm... on i tak już się martwi - Niall podrapał się w brodę.
- Niall, proszę, nie rób tego - błagała dalej Juss.
- To dla Waszego dobra.
- Niall -dziewczyna patrzyła na niego błagalnym, zapłakanym wzrokiem.
Mój "głodomór" szukał u mnie pomocy, posyłając mi znaczące spojrzenie.
- Skarbie, nie wołaj Louis'a - powiedziałam po chwili. - Damy sobie radę. A teraz wracaj, bo za chwilę znowu zaczynacie - uśmiechnęłam się.
Horan uległ. Podszedł do nas, po czym gorąco mnie pocałował w usta, a Juss cmokn,ął w policzek.
- Dziękuję Wam, naprawdę. Gdyby nie Wy, to na pewno leżałabym tam i leżała... - oznajmiła wzruszona brunetka.
- Nie ma za co, kochanie. Wiesz przecież, że jesteś dla nas kimś bardzo ważnym - posłałam jej ciepłu uśmiech, a w oczach poczułam łzy.
Przybliżyłam się do Juss i mocno ją przytuliłam. Niall stał uśmiechnięty obok, lecz po chwili wrócił na scenę.
- Veronica...
- Tak?
- Ja... Ja chyba nigdy nie będę szczęśliwa - oznajmiła ściszonym głosem Willson. Zaskoczyła mnie tym.
- Złotko, co Ty mówisz?! - usiadłam obok niej i ponownie ją przytuliłam.
- Nie udało mi się ze Stan'em, z Louis'em... - w tym momencie łza spłynęła po jej policzku - on... on już pokazał, jaki jest. Ty jesteś bardzo szczęśliwa z Niall'em i naprawdę cieszę się z tego. Całujecie się, spędzacie każdą wolną chwilę razem. Możesz czuć jego dotyk i to, że jest zawsze obok Ciebie. A ja? Ja nigdy nie będę miała kogoś - rozpłakała się.
Było mi strasznie szkoda Justine. Gdybym mogła, zamieniłabym się z nią. Nie wiedziałam, co robić.
- Juss... wiemy, jak bardzo Lou Cię zranił, ale to nie oznacza, że tak wciąż będzie. On naprawdę tego żałuje i oddałby wszystko, żeby tylko Cię odzyskać. Zresztą jego zachowanie mówi samo za siebie - mówiąc to wszystko, poczułam spływające łzy po moich policzkach.
O brunetce nawet nie wspomnę - rozkleiła się jeszcze bardziej. Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko wtuliła się we mnie. Siedziałyśmy tak objęte i zalewałyśmy się łzami
* 2 tygodnie później, perspektywa Louis'a *
Wchodząc do salonu, zauważyłem Veronicę, która stała przodem do okna i rozmawiała z kimś przez telefon. Nie widziała mnie.
- Aha, czyli już jesteś na miejscu... Jesteś pewna tego, co robisz?... Już nie mam pojęcia, jak odciągnąć Cię od tego pomysłu... - słyszałem tylko wypowiedzi Blackie.
Mogłem się domyślić, że rozmawia albo z Juss, albo z kimś z rodziny, albo jeszcze z kimś innym. Justine wciąż była dla mnie chłodna, niedostępna, ale mimo to próbowałem.
- Rozmawiasz z Juss? - zapytałem w końcu.
Dziewczyna wzdrygnęła i momentalnie odwróciła się.
- Przepraszam, muszę już kończyć. Pa - rozłączyła się. - Ale mnie przestraszyłeś.
- Przepraszam, nie chciałem. Rozmawiałaś z Juss? - powtórzyłem pytanie, na które blondynka zmieszała się i nie odpowiedziała.
- Tak? - ciągnąłem dalej.
- Tak - wreszcie wydusiła z siebie.
- Gdzie ona teraz jest? Co robi?
- Lou, nie mogę Ci tego powiedzieć - Vera spuściła głowę.
- Dlaczego przede mną ukrywasz coś, co jest związane z Juss?! - spytałem z wyrzutem.
- Wiem, ze jestem wobec Ciebie nie w porządku, ale ta sytuacja jest dla mnie trudna.
- Ale...
- Fakt, kochasz ją i... z tego powodu powiem Ci. Obiecałam jej, że Ty o tym się nie dowiesz, lecz od początku jej pomysłu uważam, że powinieneś o tym wiedzieć. Juss... ona... - Thirlwall wzięła głęboki oddech - pojechała do kliniki do Birmingham.
Po tych słowach poczułem samowolnie uginające się pode mną kolana. Byłem w ogromnym szoku.
__________________________________________________________________
Witajcie Skarbeczki! I jak rozdział? Trochę płaczliwy, no nie? A jak Wam się podoba ta ostatnia rozmowa Lou z Verą? :) Będzie się działo w następnym rozdziale ;) Mam nadzieję, że uda mi się Was zaskoczyć :) U mnie tak gorąco, że się rozpływam :) Do następnego i buziaki :**** Pozdrawiam :* YOU'RE THE BEST!!! ILY <3 <3 <3 <3 <3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
TWÓJ KOMENTARZ=CORAZ WIĘKSZA MOTYWACJA
4 komentarze:
Aww no łezka w oku się kręci :') wonderfull :3 co też ta Juss z tą kliniką wymyśliła :( czekam na NN i trzymam kciuki żeby udalo sie im ją odciągnąć od tego pomysłu... Love :*
Aww no łezka w oku się kręci :') wonderfull :3 co też ta Juss z tą kliniką wymyśliła :( czekam na NN i trzymam kciuki żeby udalo sie im ją odciągnąć od tego pomysłu... Love :*
Boże, aż się łza w oku kręci :')
Co ta Justine znowu wymyśliła...
Nie umiem się doczekać kolejnego <3
Ale błagam, niech Lou coś zrobi w związku z tym...
No to do next'a <3
/Paula :*
Juss! Jestem w 100% przekonana co będzie dalej :D Jeśli chodzi o to, to bombowo ^^ xD
Co do rozdziału to cool :3 <3
Prześlij komentarz