niedziela, 28 czerwca 2015

ROZDZIAŁ 33




      Szybko opuściłem auto i podążyłem za dziewczyną, która zamykała już drzwi za sobą. Zdążyłem jeszcze je przytrzymać i wszedłem za nią da środka. Z kuchni wyszła Veronica z Niall’em i zobaczywszy Juss, podbiegła do niej oraz mocno ją przytuliła.

- Juss, tak się cieszę, że wróciłaś! – wykrzyknęła radośnie, lecz w jej głosie usłyszałem lekki strach.

Spojrzała na mnie i delikatnie uśmiechnęła się, na co ja zareagowałem tak samo. Na twarzy Willson nie było żadnych emocji. Przeszliśmy do salonu i dopiero tam zaczęła się niezła jazda.

- Vera, jak mogłaś?! Wiesz, że Ci ufałam i miałam nadzieję, że mnie nie wydasz i nikomu nie powiesz! – wrzasnęła brunetka.

- Ale o czym Ty mówisz? – blondynka stała przerażona ze świeczkami w oczach.

- Dobrze wiesz, o czym mówię!

- Louis i tak dowiedziałby się o tym! Poza tym ja nie mam serca okłamywać osoby, która Ciebie… którą Ty… na której… - Blackie zaczęła się jąkać. – To było najlepsze wyjście!

- Przestań na nią krzyczeć! – do rozmowy wtrącił się Horan.

- Zamknij się, Niall! – odwarknęła Juss.

- Skarbie… - Vera próbowała załagodzić blondyna, lecz on był nieugięty.

- Nie pozwolę, aby ktoś na Ciebie wrzeszczał i traktował Cię jak rzecz – po czym pocałował swoją dziewczynę w policzek, obejmując ją mocno od tyłu.

- Złamała przysięgę! – Willson nie dawała za wygraną.

- A co, byłyście małżeństwem?! – na te słowa brunetka mocno zacisnęła zęby i wpatrywała się w nas; jej oczy zaszkliły się.

- Myślałam, ze jesteś moją prawdziwą przyjaciółką – po policzkach Juss, jak i Veronici. Spływały strumienie łez. Nie wiedziałem, co mam robić.

- Bo jestem, ale czasami nie daję rady sama Ci w czymś pomóc i muszę komuś o tym powiedzieć – wyjaśniła zapłakana Thirlwall.

- A Ty co tak stoisz?! Czep się porządnej roboty! – wrzasnęła na mnie Juss.

- A co mam robić? Pajacyki? – zażartowałem i wyszczerzyłem zęby, a następnie zacząłem skakać jak pajac.

- Palant! – wykrzyknęła Juss i wybiegła do wyjścia.

Na korytarzu natknęła się na Harry’ego, który nie wiedział, co się dzieje. Był zdezorientowany i już chciał zapytać się o coś brunetki, jednak ona go wyprzedziła:

- O nic nie pytaj, Harry – i wyszła na zewnątrz, głośno trzaskając drzwiami.

Popatrzyłem się tylko na Verę, śmiejącego się ze mnie Niall’a i Styles’a i udałem się za dziewczyną. Chodziła nerwowo wokół samochodu.

- Justine! – powiedziałem głośno, czym sprawiłem, że Willson zatrzymała się.

- Czego chcesz? – odburknęła.

- Veronica ma rację. Ją już to wszystko przerasta tak samo jak Ciebie – podszedłem do niej; jedną rękę położyłem na jej prawym ramieniu, a drugą podniosłem jej podbródek. – Jesteście jak siostry, nie niszcz tego.

- Zawiodłam się na niej – brunetka popatrzyła na mnie zapłakanymi oczami.

- Chciała dobrze… - teraz objąłem ją w talii.

- Przesadziła – Juss spuściła wzrok, ale raptownie ożywiła się. – nie dotykaj mnie, rozumiesz?! – wyrwała się i chciała iść, lecz złapałem ją za rękę.

- Nie rozumiem – oznajmiłem.

- Nie jestem Twoją dziewczyną ani Twoją własnością, więc mnie nie tykaj! Dotarło to do Ciebie? – wycedziła przez zęby, po czym wyszła za bramę.

- Nie! – zdążyłem jeszcze krzyknąć.

Dziewczyna spojrzała na mnie i pobiegła w stronę domu.


*kilka dni później, perspektywa Juss*


Wracałam do domu z pracy dopiero wtedy, gdy całkiem ściemniało na dworze. Mój „kochany” szef przytrzymał wszystkich na jakiejś rozmowie, z której zrozumiałam, że szykują się zwolnienia. Miałam cichą nadzieję, że nie pójdę z kwitkiem. Co więcej, strasznie chciało mi się siku, ale nie mogłam pójść do toalety, bo jakaś babka umyła już tam podłogę i nie pozwoliła mi wejść. Idąc, myślałam tylko o moim pęcherzu i o tym czy jeszcze wytrzymam, czy nie. Zazwyczaj przechodziłam obok willi One Direction, więc tym razem też tak było. Pomyślałam, że mogłabym zajść do nich i tam skorzystać z łazienki, lecz od tamtego momentu nie odzywałam się do nich. Nagle teraz zrobiło mi się strasznie głupio, że tak potraktowałam Veronicę. Może miała rację? Postanowiłam tam pójść. Skręciłam w bramkę i przeszłam ścieżką pomiędzy kwiatami. Niepewnie nadusiłam na dzwonek. Serce biło mi jak oszalałe. Zaczęłam kreślić coś butem na ziemi, aby strach odszedł ode mnie. Usłyszałam przekręcający się klucz, po czym w drzwiach ukazał się Niall.

- Cz… Cześć – wydukałam. – Jest Veronica?

- Hej. Jest. Proszę, wejdź – odpowiedział i ustąpił mi w progu, abym swobodnie mogła wejść do środka.

- Skarbie, kto… - przerwała Vera swoje pytanie skierowane do Horana, wychodząc z łazienki, kiedy mnie zobaczyła.

- Hej – uśmiechnęłam się lekko, ale dalej nie mogłam nic powiedzieć.

Zaczęłam głęboko oddychać, co trochę mi pomogło. Nabrałam dużo powietrza w płuca i odważyłam się na dalszą wypowiedź.

- Veronica, chciałabym Cię przeprosić za tamto, ze wtedy tak na Ciebie naskoczyłam -  popatrzyłam się na moją przyjaciółkę, która miała łzy w oczach tak samo jak ja. – I Ciebie też, Niall oraz wszystkich, którzy to słyszeli i widzieli – spojrzałam na uważnie słuchającego blondyna. – Naprawdę żałuję tego i chciałabym to jakoś naprawić. Czy wybaczycie mi? – mój głos łamał się jak nigdy. Zerkałam raz na Blackie, raz na Horana.

- No pewnie, że Ci wybaczamy! Prawda, Nialler’ku? – Vercia podeszła do mnie i bardzo mocno mnie przytuliła.

- Jasne. Przecież innej opcji nie ma! – oznajmił blondas z szerokim uśmiechem.

- Dziękuję – tylko tyle mogłam wypowiedzieć w tamtej chwili, ponieważ wybuchnęłam płaczem ze szczęścia i wzruszenia.

Ponownie przytuliłam moją przyjaciółkę, a następnie Niall’a.

- Nie ma za co, kochana. My Ciebie jak najbardziej rozumiemy – Thirlwall otarła moje łzy.

- Mam do Was malutką prośbę. Mogłabym skorzystać z łazienki, bo w pracy nie miałam pozwolenia, a dłużej już nie wytrzymam – skrzyżowałam nogi na „iksa”.

- Trzeba było mówić od razu. Leć! – ponaglił mnie Horan.

Po wyjściu z toalety poczułam nieopisaną ulgę.

- Mówiłam Ci, że ślicznie wyglądasz? – zagadnęłam Veronicę.

- Nie mówiłaś, ale dziękuję – blondynka zaśmiała się. – Idziemy z Niall’em do kina, a potem na kolację.

- Aha, czyli mm rozumieć to jako Waszą randkę? – uniosłam jedną brew.

- Dokładnie – obok nas pojawił się uśmiechnięty głodomór. Objął od tyłu Verę w talii i pocałował w szyję.

- Weź, bo się krzywo pomaluję – skrzywiła się moja przyjaciółka i lekko zarumieniła się.

- Widzę, że ktoś się tutaj zawstydził – zaśmiałam się.

- Przestańcie!

Tymczasem Niall wybuchł śmiechem, a ja wraz z nim, po czym przybiliśmy piątkę.

- A może pójdziesz z nami? – rzuciła propozycję Blackie.

Ona chyba jest niepoważna, zapraszając mnie na własną randkę. Poza tym to na pewno nie spodobałoby się Niall’owi.

- Co?! – prychnęłam. – Nie pójdę na Waszą randkę. Chyba zwariowałaś. Nie mam ochoty, ale może kiedy indziej wybierzemy się gdzieś razem, co? – zaproponowałam.

- Jestem za – zgodził się Horan.

- Ja też – przytaknęła Vera.

- A gdzie reszta? – zapytałam, gdyż w domu było podejrzanie cicho.

- Harry poszedł na tenisa ze znajomymi, Zayn pojechał do Perrie, Liam do Sophie, a Louis poszedł na mecz – oznajmił mi blondyn na jednym tchu.

- My już musimy iść – zwróciła się do swojego chłopaka Veronica, spoglądając na ekran telefonu. – Juss, jeśli chcesz, to możesz tutaj zostać. Zrób sobie gorącą herbatę i pooglądaj telewizję czy coś tam innego.

- Na pewno mogę? – nie mogłam uwierzyć w jej słowa.

- Oczywiście. Wkrótce ten dom będzie Twoim domem – oznajmił Niall i „ugryzł” się w język.

- Co?!

- Nie nic. Nialler tylko tak powiedział.

- Kochana, coś kręcisz.

- Chodź, kochanie – powiedziała moja przyjaciółka do Horana, a następnie dostałam od niej i od blondasa buziaka w policzek.

- Bawcie się dobrze! – krzyknęłam jeszcze.

- Dzięki! Pa! – i zniknęli za drzwiami.

Zostałam sama. Głośno westchnęłam, przeczesując palcami włosy. Skierowałam swoje kroki do kuchni i tak jak mówiła mi Blackie, zaparzyłam sobie herbatę. Wzięłam kubek do ręki, poszłam do salonu i usiadłszy na kanapie, włączyłam telewizor.

___________________________________________________________________________________
Hej! No i w końcu wakacje! Macie jakieś plany? Wyruszacie gdzieś? Ja prawdopodobnie siedzę w domu, chociaż jeszcze nie wiem do końca. I jak rozdział? Wyszedł troszkę dłuższy, lecz następny będzie krótszy, ale wydarzy się nieźle ;) Wiem, że bardzo chcecie, aby Juss z Lou się pogodziła i już niedługo to się stanie ;) Więcej Wam nic nie zdradzę. :* Udanych wakacji Wam życzę i do następnego! Wakacyjne pozdrowienia i buziaki! :* Takie gorące ;)



CZYTASZ=KOMENTUJESZ

TWÓJ KOMENTARZ=CORAZ WIĘKSZA MOTYWACJA

2 komentarze:

Flower :3 pisze...

Rozdział jak zwykle cudowny, w sumie to najlepsze fanfiction jakie kiedykolwiek w życiu czytałam (Na serio) 😊

Paula xx pisze...

Świetnyrozdział! :*
Cudo *.*
Ale...Co Nialler miał na myśli? Kurcze...Lou chce jej się oświadczyć?! Dobrze myślę Justynko?! Dodaj następny jak najszybciej!
Rozdział dzisiaj po południu lub jutro :*
Udanych wakacji :*
/Paula :*