Szybko
opuściłem auto i podążyłem za dziewczyną, która zamykała już drzwi za sobą.
Zdążyłem jeszcze je przytrzymać i wszedłem za nią da środka. Z kuchni wyszła
Veronica z Niall’em i zobaczywszy Juss, podbiegła do niej oraz mocno ją
przytuliła.
- Juss, tak
się cieszę, że wróciłaś! – wykrzyknęła radośnie, lecz w jej głosie usłyszałem
lekki strach.
Spojrzała na
mnie i delikatnie uśmiechnęła się, na co ja zareagowałem tak samo. Na twarzy
Willson nie było żadnych emocji. Przeszliśmy do salonu i dopiero tam zaczęła
się niezła jazda.
- Vera, jak
mogłaś?! Wiesz, że Ci ufałam i miałam nadzieję, że mnie nie wydasz i nikomu nie
powiesz! – wrzasnęła brunetka.
- Ale o czym
Ty mówisz? – blondynka stała przerażona ze świeczkami w oczach.
- Dobrze
wiesz, o czym mówię!
- Louis i
tak dowiedziałby się o tym! Poza tym ja nie mam serca okłamywać osoby, która
Ciebie… którą Ty… na której… - Blackie zaczęła się jąkać. – To było najlepsze
wyjście!
- Przestań
na nią krzyczeć! – do rozmowy wtrącił się Horan.
- Zamknij
się, Niall! – odwarknęła Juss.
- Skarbie… -
Vera próbowała załagodzić blondyna, lecz on był nieugięty.
- Nie
pozwolę, aby ktoś na Ciebie wrzeszczał i traktował Cię jak rzecz – po czym
pocałował swoją dziewczynę w policzek, obejmując ją mocno od tyłu.
- Złamała
przysięgę! – Willson nie dawała za wygraną.
- A co,
byłyście małżeństwem?! – na te słowa brunetka mocno zacisnęła zęby i wpatrywała
się w nas; jej oczy zaszkliły się.
- Myślałam,
ze jesteś moją prawdziwą przyjaciółką – po policzkach Juss, jak i Veronici.
Spływały strumienie łez. Nie wiedziałem, co mam robić.
- Bo jestem,
ale czasami nie daję rady sama Ci w czymś pomóc i muszę komuś o tym powiedzieć
– wyjaśniła zapłakana Thirlwall.
- A Ty co
tak stoisz?! Czep się porządnej roboty! – wrzasnęła na mnie Juss.
- A co mam
robić? Pajacyki? – zażartowałem i wyszczerzyłem zęby, a następnie zacząłem
skakać jak pajac.
- Palant! –
wykrzyknęła Juss i wybiegła do wyjścia.
Na korytarzu
natknęła się na Harry’ego, który nie wiedział, co się dzieje. Był
zdezorientowany i już chciał zapytać się o coś brunetki, jednak ona go
wyprzedziła:
- O nic nie
pytaj, Harry – i wyszła na zewnątrz, głośno trzaskając drzwiami.
Popatrzyłem
się tylko na Verę, śmiejącego się ze mnie Niall’a i Styles’a i udałem się za
dziewczyną. Chodziła nerwowo wokół samochodu.
- Czego
chcesz? – odburknęła.
- Veronica
ma rację. Ją już to wszystko przerasta tak samo jak Ciebie – podszedłem do
niej; jedną rękę położyłem na jej prawym ramieniu, a drugą podniosłem jej
podbródek. – Jesteście jak siostry, nie niszcz tego.
- Zawiodłam
się na niej – brunetka popatrzyła na mnie zapłakanymi oczami.
- Chciała
dobrze… - teraz objąłem ją w talii.
-
Przesadziła – Juss spuściła wzrok, ale raptownie ożywiła się. – nie dotykaj
mnie, rozumiesz?! – wyrwała się i chciała iść, lecz złapałem ją za rękę.
- Nie
rozumiem – oznajmiłem.
- Nie jestem
Twoją dziewczyną ani Twoją własnością, więc mnie nie tykaj! Dotarło to do
Ciebie? – wycedziła przez zęby, po czym wyszła za bramę.
- Nie! –
zdążyłem jeszcze krzyknąć.
Dziewczyna
spojrzała na mnie i pobiegła w stronę domu.
*kilka dni później, perspektywa Juss*
Wracałam do
domu z pracy dopiero wtedy, gdy całkiem ściemniało na dworze. Mój „kochany”
szef przytrzymał wszystkich na jakiejś rozmowie, z której zrozumiałam, że
szykują się zwolnienia. Miałam cichą nadzieję, że nie pójdę z kwitkiem. Co
więcej, strasznie chciało mi się siku, ale nie mogłam pójść do toalety, bo
jakaś babka umyła już tam podłogę i nie pozwoliła mi wejść. Idąc, myślałam
tylko o moim pęcherzu i o tym czy jeszcze wytrzymam, czy nie. Zazwyczaj
przechodziłam obok willi One Direction, więc tym razem też tak było.
Pomyślałam, że mogłabym zajść do nich i tam skorzystać z łazienki, lecz od
tamtego momentu nie odzywałam się do nich. Nagle teraz zrobiło mi się strasznie
głupio, że tak potraktowałam Veronicę. Może miała rację? Postanowiłam tam
pójść. Skręciłam w bramkę i przeszłam ścieżką pomiędzy kwiatami. Niepewnie
nadusiłam na dzwonek. Serce biło mi jak oszalałe. Zaczęłam kreślić coś butem na
ziemi, aby strach odszedł ode mnie. Usłyszałam przekręcający się klucz, po czym
w drzwiach ukazał się Niall.
- Cz… Cześć –
wydukałam. – Jest Veronica?
- Hej. Jest.
Proszę, wejdź – odpowiedział i ustąpił mi w progu, abym swobodnie mogła wejść
do środka.
- Skarbie,
kto… - przerwała Vera swoje pytanie skierowane do Horana, wychodząc z łazienki,
kiedy mnie zobaczyła.
- Hej – uśmiechnęłam
się lekko, ale dalej nie mogłam nic powiedzieć.
Zaczęłam
głęboko oddychać, co trochę mi pomogło. Nabrałam dużo powietrza w płuca i
odważyłam się na dalszą wypowiedź.
- Veronica,
chciałabym Cię przeprosić za tamto, ze wtedy tak na Ciebie naskoczyłam - popatrzyłam się na moją przyjaciółkę, która
miała łzy w oczach tak samo jak ja. – I Ciebie też, Niall oraz wszystkich,
którzy to słyszeli i widzieli – spojrzałam na uważnie słuchającego blondyna. –
Naprawdę żałuję tego i chciałabym to jakoś naprawić. Czy wybaczycie mi? – mój
głos łamał się jak nigdy. Zerkałam raz na Blackie, raz na Horana.
- No pewnie,
że Ci wybaczamy! Prawda, Nialler’ku? – Vercia podeszła do mnie i bardzo mocno
mnie przytuliła.
- Jasne.
Przecież innej opcji nie ma! – oznajmił blondas z szerokim uśmiechem.
- Dziękuję –
tylko tyle mogłam wypowiedzieć w tamtej chwili, ponieważ wybuchnęłam płaczem ze
szczęścia i wzruszenia.
Ponownie
przytuliłam moją przyjaciółkę, a następnie Niall’a.
- Nie ma za
co, kochana. My Ciebie jak najbardziej rozumiemy – Thirlwall otarła moje łzy.
- Mam do Was
malutką prośbę. Mogłabym skorzystać z łazienki, bo w pracy nie miałam
pozwolenia, a dłużej już nie wytrzymam – skrzyżowałam nogi na „iksa”.
- Trzeba
było mówić od razu. Leć! – ponaglił mnie Horan.
Po wyjściu z
toalety poczułam nieopisaną ulgę.
- Mówiłam
Ci, że ślicznie wyglądasz? – zagadnęłam Veronicę.
- Nie
mówiłaś, ale dziękuję – blondynka zaśmiała się. – Idziemy z Niall’em do kina, a
potem na kolację.
- Aha, czyli
mm rozumieć to jako Waszą randkę? – uniosłam jedną brew.
- Dokładnie
– obok nas pojawił się uśmiechnięty głodomór. Objął od tyłu Verę w talii i
pocałował w szyję.
- Weź, bo
się krzywo pomaluję – skrzywiła się moja przyjaciółka i lekko zarumieniła się.
- Widzę, że
ktoś się tutaj zawstydził – zaśmiałam się.
-
Przestańcie!
Tymczasem
Niall wybuchł śmiechem, a ja wraz z nim, po czym przybiliśmy piątkę.
- A może
pójdziesz z nami? – rzuciła propozycję Blackie.
Ona chyba
jest niepoważna, zapraszając mnie na własną randkę. Poza tym to na pewno nie
spodobałoby się Niall’owi.
- Co?! –
prychnęłam. – Nie pójdę na Waszą randkę. Chyba zwariowałaś. Nie mam ochoty, ale
może kiedy indziej wybierzemy się gdzieś razem, co? – zaproponowałam.
- Jestem za
– zgodził się Horan.
- Ja też –
przytaknęła Vera.
- A gdzie
reszta? – zapytałam, gdyż w domu było podejrzanie cicho.
- Harry
poszedł na tenisa ze znajomymi, Zayn pojechał do Perrie, Liam do Sophie, a
Louis poszedł na mecz – oznajmił mi blondyn na jednym tchu.
- My już
musimy iść – zwróciła się do swojego chłopaka Veronica, spoglądając na ekran
telefonu. – Juss, jeśli chcesz, to możesz tutaj zostać. Zrób sobie gorącą
herbatę i pooglądaj telewizję czy coś tam innego.
- Na pewno
mogę? – nie mogłam uwierzyć w jej słowa.
-
Oczywiście. Wkrótce ten dom będzie Twoim domem – oznajmił Niall i „ugryzł” się
w język.
- Co?!
- Nie nic.
Nialler tylko tak powiedział.
- Kochana,
coś kręcisz.
- Chodź,
kochanie – powiedziała moja przyjaciółka do Horana, a następnie dostałam od
niej i od blondasa buziaka w policzek.
- Bawcie się
dobrze! – krzyknęłam jeszcze.
- Dzięki!
Pa! – i zniknęli za drzwiami.
Zostałam sama. Głośno westchnęłam, przeczesując palcami
włosy. Skierowałam swoje kroki do kuchni i tak jak mówiła mi Blackie,
zaparzyłam sobie herbatę. Wzięłam kubek do ręki, poszłam do salonu i usiadłszy
na kanapie, włączyłam telewizor.
___________________________________________________________________________________
Hej! No i w
końcu wakacje! Macie jakieś plany? Wyruszacie gdzieś? Ja prawdopodobnie siedzę
w domu, chociaż jeszcze nie wiem do końca. I jak rozdział? Wyszedł troszkę
dłuższy, lecz następny będzie krótszy, ale wydarzy się nieźle ;) Wiem, że
bardzo chcecie, aby Juss z Lou się pogodziła i już niedługo to się stanie ;)
Więcej Wam nic nie zdradzę. :* Udanych wakacji Wam życzę i do następnego! Wakacyjne pozdrowienia i buziaki! :*
Takie gorące ;)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
TWÓJ
KOMENTARZ=CORAZ WIĘKSZA MOTYWACJA
2 komentarze:
Rozdział jak zwykle cudowny, w sumie to najlepsze fanfiction jakie kiedykolwiek w życiu czytałam (Na serio) 😊
Świetnyrozdział! :*
Cudo *.*
Ale...Co Nialler miał na myśli? Kurcze...Lou chce jej się oświadczyć?! Dobrze myślę Justynko?! Dodaj następny jak najszybciej!
Rozdział dzisiaj po południu lub jutro :*
Udanych wakacji :*
/Paula :*
Prześlij komentarz