poniedziałek, 28 grudnia 2015

ROZDZIAŁ 38




* 1 miesiąc później *

     Louis jest najlepszym chłopakiem pod słońcem! Wszystko sobie wyjaśniliśmy i nie mamy przed sobą żadnych tajemnic, ale... Lou wciąż nie wie, dlaczego się odchudzam. Nie powiedziałam mu, a on się nie pytał. Poza tym stało się tak, jak przeczuwałam. Zostałam zwolniona z pracy, ale dość szybko udało mi się znaleźć nową propozycję. Dzisiaj mam rozmowę kwalifikacyjną z szefem tego biura. Chciałabym, aby mnie przyjął, lecz niestety mam dziwne przeczucia. Wcześniej postanowiłam zrobić małe porządki w salonie, w których oczywiście zaangażowałam mojego chłopaka. Tommo zajął się porządkowaniem jakichś papierów, a ja wycieraniem mebli. Nagle zakręciło mi się w głowie, pojawiły się czarne plamy przed oczami i czułam, że zaraz upadnę. Szybko złapałam się za półkę i spuściłam głowę w dół, aby ciemności zniknęły.
- Louis, słabo mi!!! - wykrzyknęłam przestraszona płaczliwym głosem, gdy one nie ustępowały.
- Kochanie, co się dzieje?!! - brunet natychmiastowo znalazł się przy mnie, po czym mocno objął mnie w talii i powoli zaprowadził na kanapę. Podał mi herbatę, którą wcześniej zrobił, a następnie kazał, bym położyła się, kiedy zrobił uniesienie z poduszek na nogi. Otworzył również na oścież drzwi balkonowe i przykucnął obok mnie i gładząc moje włosy, od czasu do czasu całował mnie w czoło. Położyłam ręce na brzuchu, głęboko przy tym oddychając. 
- Skarbie, lepiej już? - zapytał troskliwie Lou.
- Trochę - odpowiedziałam, ale domyśliłam się, że ta odpowiedź nie do końca go zadowoliła. 
- Juss, może coś zjesz?
- Nie, nie jestem głodna. To pewnie przez stres - uśmiechnęłam się sztucznie, aby dodać chłopakowi otuchy.
- Przed spotkaniem tym bardziej powinnaś coś zjeść - upierał się Louis.
- Nie, dziękuję. Teraz nie uda mi się przełknąć. Zjem, jak wrócę - stwierdziłam i pomału zmieniłam pozycję na siedzącą. - Idę się zbierać i dziękuję za pomoc- pocałowałam Tomlinsona, po czym niepewnym krokiem opuściłam salon i udałam się do łazienki. 
Wzięłam szybki prysznic, a następnie poszłam do pokoju w celu wybrania odpowiedniego ubrania. Wybrałam granatową sukienkę w drobne białe groszki, którą włożyłam na siebie. 

Ponownie poszłam do łazienki, gdzie zrobiłam sobie make-up, po czym rozczesałam włosy i opuściłam pomieszczenie. Na dole czekał na mnie mocny uścisk od Louisa.
- Śliczna, żeby tylko ten szef Cię nie poderwał, bo wtedy nie ręczę za siebie - wymruczał Tommo wprost do mojego ucha. Cicho zaśmiałam się i odchyliwszy się lekko do tyłu, zobaczyłam szeroki uśmiech na twarzy bruneta. 
- Nie poderwie mnie, ponieważ kocham tylko Louisa Tomlinsona z Doncaster - i pocałowałam go. - Nie chcę się spóźnić. Idę już. Paa - i skierowałam się do wyjścia.
- Juss? - usłyszałam za sobą, na co momentalnie odwróciłam się.
- Kocham Cię - Louis stał uśmiechnięty ze skrzyżowanymi rękami i zżerał mnie wzrokiem.
- Ja Ciebie też - uśmiechnęłam się, posłałam mu buziaka w powietrzu i wyszłam.

* perspektywa Louisa *

Siedzieliśmy z Zayn'em w salonie o oglądaliśmy jakiś film, jedząc przy tym herbatniki, kiedy usłyszałem otwierające się drzwi i do domu weszła Juss. Ściągając buty rzuciła nam krótkie "Hej" i udała się do kuchni. Była jakaś zasmucona.
- Co jej się stało? - zapytał Zaza, na co ja bezradnie wzruszyłem ramionami.
- Domyślam się, że chodzi o tę robotę. Zaraz wracam - wstałem z kanapy i poszedłem tam, skąd dochodził dźwięk kubków. Brunetka stała przy blacie oraz zalewała kawę gorącą wodą.
- I jak poszło? - spytałem, na co moja dziewczyna odwróciła się, wzięła kubek w dłonie i zajęła miejsce przy stoliku.
- Fatalnie i beznadziejnie - odpowiedziała, upijając łyk gorącej cieczy. Wzrok miała wbity w niewiadomy mi punkt. - Nie przyjęli mnie.
Usiadłem naprzeciwko Juss i splotłem palce na blacie.
- Ale jak to?!
Dziewczyna spojrzała na mnie.
- Szef powiedział, że mam bardzo ciekawe CV, które mu się spodobało, ale nie może mnie zatrudnić, bo to miejsce jest zarezerwowane dla siostry jego żony- wyjaśniła bliska płaczu. - Fajnie, co nie?
- To po co kazał Ci przyjechać? - zdenerwowałem się.
- Nie wiem. Po prostu zatruł człowiekowi wszystko. Mówi się trudno. Nie chcę być na Twoim utrzymaniu. Poradzę sobie i poszukam czegoś innego - Justine otarła wierzchem dłoni wypływające łzy. 
Wziąłem ją za rękę i pociągnąłem w moją stronę, po czym umiejscowiłem brunetkę na moich kolanach, mocno obejmując ją w talii i przytulając do siebie.
- Skarbie, a kogo mam utrzymywać jak nie moją księżniczkę? Chłopaków? - zapytałem, uśmiechając się, czym wywołałem delikatne rumieńce na twarzy dziewczyny, a następnie pocałowałem ją.
- Cały świat będzie mówił, że jestem z Tobą dla pieniędzy, a Directioners mnie znienawidzą.
- Nikt nie będzie tak mówił, bo nie jesteś ze mną dla kasy i sławy, a Directioners wręcz przeciwnie - one martwią się o Ciebie.
- Skąd wiesz? - zdziwiła się.
- Patrz - i wyciągnąłem telefon, a następnie pokazałem jej tweeta, w którym fanka prosi mnie, abym opiekował się Juss i wspierał ją, bo bardzo się martwi.
Następnie wszedłem w światowe trendy, gdzie była akcja dla Juss pod hasłem #JussNieGłódźSię. Zauważyłem świeczki w jej oczach. Lekko uśmiechnęła się, po czym ukryła twarz w zagłębieniu mojej szyi i po chwili poczułem jej łzy na moim ciele. Zacząłem gładzić ją po plecach.
- One Cię kochają - szepnąłem wprost do ucha brunetki.
Chwilę później dziewczyna wyprostowała się i mocno mnie pocałowała, wplatając palce w moje włosy. Uwielbiałem, kiedy to robiła. 
- Może chodźmy do Zayna, bo bidulek tak sam siedzi przed telewizorem - zaproponowałem, wstając i śmiejąc się. Rozbawiło to Juss.
- Ok - Willson szybko dopiła kawę i poszliśmy dotrzymać towarzystwa Malikowi.
- Wow, ślicznie wyglądasz, Juss - mulat był pod wrażeniem, gdy znaleźliśmy się w salonie.
- Ej ej ej - pogroziłem mu palcem i cmoknąłem moją dziewczynę w policzek.
- Dziękuję - brunetka uśmiechnęła się zawstydzona i razem ze mną zajęła miejsce na kanapie pomiędzy mną a Zayn'em. 
Objąłem ją i zacząłem jeździć opuszkami palców po jej prawym ramieniu.
- Co będziemy robić? - zapytała, opierając głowę na moim ramieniu.
- Na razie oglądamy nudny film - odpowiedział Zaza.
- Pozwolisz, prawda? - uśmiechnęła się łobuzersko, zabierając Malikowi pilot i zaczęła skakać po kanałach, jednak tak jak my nie znalazła niczego sensownego. - Nic tu po mnie. Idę się przebrać - i wyszła, pozostawiając po sobie zapach uwodzicielskich perfum.
 _________________________________________________________________
Witajcie! Ale się za Wami stęskniłam. Teraz mam dwa tygodnie wolnego, więc postanowiłam Wam zrobić poświąteczną niespodziankę i wróciłam z rozdziałem. Mam nadzieję, że nie macie mi za złe, że zawiesiłam bloga, ale naprawdę nie dałabym rady przez szkołę. Przepraszam.  Myślę, że o mnie nie zapomnieliście i mnie nie opuściliście. Jak Wam podoba się rozdział? Fajny, znośny czy może okropny? Piszcie, oceniajcie, komentujcie. Cokolwiek. Nawet mała buźka wystarczy. W następnym rozdziale dam Wam powód do niepokoju o Juss :D Pozdrawiam i całuję :*
Wasza Autorka - Bloggerka :*

CZYTASZ=KOMENTUJESZ
TWÓJ KOMENTARZ=CORAZ WIĘKSZA MOTYWACJA  

2 komentarze:

Aleksandra pisze...

Dzień dobry! Witam Cię bardzo serdecznie. Na początku chcę Ci oznajmnić, że na stałe się tu osiedlam i żadną siłą mnie nie wygonisz choćbyś się nie wiem jak starała :D No to tak na początek... A co do rozdziału...
1) Głodówka Juss mnie niepokoi, ale mam nadzieję, że po tej całej akcji na tt się ogarnie!
2) No właśnie bardzo cieszy mnie fakt, że fanki Louis'a nie odwróciły się od niej, a wręcz przeciwnie chcą ją wspierać. Widać, że to takie TRUE DIRECTIONER - jak my <3
3) Chyba dzięki Twojemu blogowi polubię Louis'a jeszcze bardziej niż dotychczas... No bo kochać to kocham Harry'ego, a poza tym Louis już jest "zarezerwowany" Także ten spokojnie... :D
4) W ogóle mam ochotę udusić Cię za tą notkę, bo ja teraz będę tu "koczować" (You know what i mean) i czekać, aż wstawisz kolejny rozdział, bo ja chcę już wiedzieć co zrobisz biednej Juss!!! ^^
Taaaak. To by było na tyle... Oj moja droga przyznam szczerze, że teraz Ci będzie strasznie ciężko, bo będziesz musiała znosić mnie pod każdym rozdziałem (chyba, że będziesz usuwać moje komentarze - bo to też jest rozwiązanie)... W każdym razie chyba już Ci współczuję :D :D No nic... Zmywam się już, bo i tak straaaaasznie się rozpisałam... Pozdrawiam! Życzę duuuuużo weny i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, aczkolwiek dooobrze Cię rozumiem jeżeli chodzi o szkołę... :D Dobrze, już dobrze... Spadam... :D Przesyłam całuski i... DO NASTĘPNEGO!! <3

Anonimowy pisze...

Supcio Juss :>
Dalej Ci idzie tak samo świetnie :3