sobota, 26 listopada 2016

ROZDZIAŁ 39




                                                * wieczorem *

- Co będziemy jedli? Głodny jestem - z kuchni dobiegł głos blondyna. Co wieczór słyszę to samo.
- Zrób sobie kanapkę! - krzyknąłem z łazienki, odrywając na chwilę maszynkę od mojej brody.
- Kanapką się nie najem!
Przewróciłem oczami do mojego odbicia w lustrze i ponownie zacząłem przerwaną czynność. 
- Mam pomysł. Zamówimy pizzę. Co Wy na to? - usłyszałem Liama'a i jego klaśnięcie w dłonie. 
- Dzięki, Liam, bo już mi się nie chce słuchać tej samej Horanowej śpiewki - wyszedłem z pomieszczenia, w którym przebywałem do tej pory, przewieszając przez szyję ręcznik. Payne uśmiechnął się.
- Na co czekasz? Dzwoń! - ponaglił Niall'a brunet.
- A to ja mam dzwonić? - zdziwił się blondyn.
- A kto tu jest bardziej głodny? Ja czy Ty? - zaśmiał się Daddy.
- Ochh, no dobrze - Nialler głośno westchnął i zadzwonił przez wskazany przez Liam'a numer. - Za pół godziny będzie - oznajmił, gdy rozłączył się. - Mam nadzieję, że przez ten czas nie umrę z głodu.
- Aleś Ty głupi, Niall - pacnąłem go ręką w głowę, śmiejąc się, a następnie udałem się na górę.


* godzinę później *

- To niesprawiedliwe! Pół godziny opóźnienia! - udawał oburzenie Horan, kładąc pizzę na stół, kiedy wszyscy zajęli miejsca oprócz Juss. Tego wieczoru miało nie być Veronici i Sophii, bo wypadło im coś ważnego.
- No ale już dostałeś swoje jedzonko - zaśmiał się Liam.
- Ten koleś ma szczęście. Sam zapach pizzy uratował mnie od głodu. Inaczej on by źle skończył - blondyn wyszczerzył zęby w uśmiechu i "rzucił się" na kawałek jedzenia.
- Lou, Juss nie je z nami? - zapytał Zayn.
- Powinna - odpowiedziałem i głośno zawołałem moją dziewczynę - JUSS! CHODŹ NA PIZZĘ!
- Już idę! - odkrzyknęła, a po chwili słychać było dudnienie po schodach i brunetka zajęła miejsce obok mnie.
- Mmm pięknie pachnie. Smacznego - oznajmiła, zakładając nogę na nogę, ale sama nie tknęła żadnego kawałka.
Każdy pokiwał tylko głową na jej słowa, gdyż mieliśmy zapełnione usta.
- Kochanie, zjedz trochę - poprosiłem, kiedy przełknąłem kęsa.
- Dziękuję, nie jestem głodna, ale chętnie Wam potowarzyszę.
- Z tego co pamiętam, dzisiaj jadłaś tylko śniadanie. Proszę - zrobiłem minę "zbitego pieska".
- Och... No dobrze - westchnęła głośno i położyła sobie kawałek na talerz.
- Dziękuję - i pocałowałem ją.
- Możecie się nie miziać przy jedzeniu, a szczególnie przy mnie? Jestem zazdrosny, że nie mogę z Verą robić tego samego teraz - wyraz twarzy Niall'a wyglądał jak u małego, złego dziecka.
- Już jutro będziesz ją miał. Dzwoniła do mnie - Juss puściła oczko do blondasa, na co on szybko rozchmurzył się. 
- Ja już dziękuję. Było pyszne - powiedziała po dłuższej chwili Willson.
- Jak to? Tak mało? - zdziwił się Liam.
- Nie mogę już więcej - oznajmiła, łapiąc się za brzuch, po czym zwróciła się do mnie, wstając - Skarbie, idę się przebrać i pobiegam trochę.
- Ok, tylko nie angażuj się w to tak mocno i uważaj na siebie. Jest ciemno - pocałowałem ją. 
- Dobrze, tatusiu - brunetka zaśmiała się i zniknęła na górze.
- Tommo, jeden kawałek pizzy to stanowczo za mało jak na nią i na cały dzień. Powinieneś coś z tym zrobić i to jak najszybciej - rzekł Harry z powagą.
- Ale co?
- Nie wiem. Na razie nie mam żadnego pomysłu.
Popatrzyłem się na wszystkich i zamyślony bezradnie wzruszyłem ramionami. Myślałem o tym wcześniej, ale nie do końca wiedziałem jak mam zacząć działać.


* perspektywa Juss *

Pizza... Kiedy ja ją jadłam? Nawet nie pamiętam. Ostatnio coraz mniej chce mi się jeść... Teraz czuję, że po jednym kawałku rozsadza mnie i mój brzuch. Włożyłam białą bokserkę, czarne getry, szarą rozpinaną bluzę i związałam włosy w wysokiego kucyka. Popsikałam się perfumą oraz zbiegłam na dół. Wzięłam 0,5 l butelkę wody, pomachałam reszcie i ruszyłam przed siebie. Moim celem był park. Na początku biegłam lekkim truchtem, ale stopniowo stawał się on coraz szybszy. Od czasu do czasu stawałam na odpoczynek, gdyż coraz bardziej brakowało mi siły. Nagle zebrał się we mnie wielki, głośny kaszel, który zgiął mnie w pół i poczułam, jakbym zaczęła się dusić, a przed oczami pojawiły mi się czarne plamy. Usiadłam na ławce i próbowałam głęboko oddychać, lecz w moim gardle pojawiła się wielka gula i zrobiło mi się niedobrze. Noc, skończyła mi się woda, łzy płyną po policzkach, nie mogę oddychać. "Chyba zaraz się wykończę. Dlaczego nie ma Louis'a? Co ja w ogóle robię? Dlaczego? Po co?" myślałam zrozpaczona.Zaschło mi w gardle. "Już koniec" - przez głowę przebiegały mi różne myśli. Przestraszona rozejrzałam się wokół. Nie było nikogo, tylko po przeciwnej stronie szły pojedyncze osoby. Byłam zdana sama na siebie. Zamknęłam oczy i niech się dzieje, co chce.

-------------------------------------------------------------------------------------------

Hejka Miśki! Witam Was po rocznej, baaaardzo długiej przerwie :*Zaczęła się nowa szkoła i bardzo dużo nauki, więc musiałam Was opuścić na ten czas, ale nie zapomniałam o Was ♥ Jakby nie patrzeć za rok czeka mnie matura... W końcu skończyłam to ff i teraz wystarczy przelać go tylko na bloga dla Was :D Mam nadzieję, że nie zapomnieliście mnie i tego opowiadania. I jak rozdział? Podoba się? Piszcie swoje opinie w komentarzu :) A tak poza tym co tam u Was? :) PS Nowy rozdział może dodam jeszcze dziś albo jutro. Więc do następnej notki ♥ Buźkiii :* :*

2 komentarze:

Aleksandra pisze...

No w kooońcu! Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę z Twojego powrotu. Bo akurat kiedy się tu pojawiłam i nadrobiłam wszystkie rozdziały to postanowiłaś zawiesić bloga. No, ale ja Cię w pełni rozumiem, z tą szkołą to nie przelewki... Sama zaczęłam pisać bloga w pierwszej klasie i musiałam go usunąć, bo liceum pozbawiło mnie czasu, energii, a nawet resztek weny i wyobraźni... No, ale koniec o mnie! Co do rozdziału... Szczerze to jestem trochę wkurzona na Louisa, bo nie powinien pozwolić Juss biegać w takim stanie. Ja wiem, że on ją kocha i się o nią troszczy w miarę możliwości, no ale czasami powinien być bardziej stanowczy! Dobrze, że Harry przemówił mu do rozsądku. (Boże chyba znów się zaczynam w nim zakochiwać!) Ale w sumie to najbardziej jestem zła na Juss, bo przecież jest już duża i wie, że głodówki i treningi to najgorsze zło! Więc dlaczego wybrała się na ten jogging i to jeszcze ciemną nocą? Błagam Cię, niech jakiś wewnętrzny instynkt Louisa, każe mu ruszyć dupę, lecieć za nią i ją ratować!!!
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! <3

VERONICA pisze...

Ajajjajajjajajjjjj poezja, miód dla mego serca, Horab wiecznie głodny hahahaha
A Lou jak zwykle troskliwie i kochany.

Uwielbiam ����