wtorek, 24 stycznia 2017

ROZDZIAŁ 41


Z salonu wybiegli chłopcy. Zayn od razu podbiegł do swojej dziewczyny i pocałował ją, natomiast Harry zdziwił się na widok swojej kuzynki. Podczas ich "powitań" usiadłam na małej szafce na letnie buty, na chwilę ukrywając twarz w dłoniach.
- Martha, co Ty tutaj robisz? - zapytał loczek przytulając ją.
- Przecież studiuję w Londynie - zaśmiała się brunetka.
- No to to wiem. Nie zapomniałem. Ale co robisz tutaj teraz?
- Przyprowadziłam Juss - po tych słowach wszyscy popatrzyli się na mnie, zamilkłszy. Czyżby Pezz miała rację, że z każdym dniem staję się bardziej niewidoczna? Przeleciałam wzrokiem po wszystkich i natknęłam się na wzrok Tomlinson'a. Od dłuższej chwili chłopak stał oparty o poręcz od schodów i patrzył się na mnie. Jego wzrok był poważny i zmartwiony. Nawet nie podszedł do mnie i nie zapytał się czy wszystko dobrze. Na pewno był zły. Nerwowo zakaszlałam i jak najszybciej pobiegłam na górę do naszego wspólnego pokoju. Gdy się tam znalazłam, od razu rzuciłam się na łóżko, ukrywając twarz w poduszkę. Nie zapalałam nawet światła bo po co? W moich oczach kumulowały się łzy. Po paru minutach usłyszałam rozmowę dobiegającą z dołu. W całym domu panowała cisza. Pomału podeszłam do drzwi i je uchyliłam, aby lepiej słyszeć głosy. Załapałam się tylko na końcówkę tej konwersacji.
- Loui, ja nie wiem na co Ty czekasz. Czy nie widzisz, że z Juss jest coraz gorzej?! - Harry mówił podniesionym tonem do Tomlinson'a.
- Widzę, ślepy nie jestem. Ale co ja mam z tym zrobić?!
- Na Twoim miejscu już dawno zapisałbym ją na jakąś terapię - "Co?! Terapia?! Aż taką nienormalną ze mnie robią?! Co to to nie! NIGDY!" - pomyślałam. - Tommo, Juss to Twoja dziewczyna, która stopniowo znika! Chodzi jak blada jak cień z podkrążonymi oczami - kontynuował Styles, przejmując górę nad moim chłopakiem. - Lepiej działaj teraz, zanim będzie za późno, bo jeśli nie to ja sam to załatwię.
- TY?! Kochasz się w Juss, prawda?! - podniósł głos Lou.
- Nie, ale ona jest dla mnie jak młodsza siostra.
- OK. Idę z nią porozmawiać - oznajmił brunet i już słyszałam jego kroki po schodach.
Szybko zamknęłam drzwi i ponownie położyłam się bokiem na łóżku. Po chwili w pomieszczeniu zapaliło się światło, co oznaczało, że Tomlinson już tu jest. Natychmiastowo zmieniłam pozycję na siedzącą i podciągnęłam kolana pod brodę.
- Proszę, tylko mnie nie bij - załkałam, widząc, że chłopak przybliża się do mnie i ukryłam twarz w kolanach.
- Kochanie, co Ty mówisz? Nawet nie pomyślałem o tym, żeby Cię uderzyć i nigdy bym tego nie zrobił - Lou usiadł na brzegu łóżka i pogładził mnie po dłoni.
Popatrzyłam się na niego. Tommo miał zaczerwienione oczy. Czyżby płakał?
- Louis, najlepiej będzie jak się rozstaniemy, a Ty zapomnisz o mnie raz na zawsze - zaszlochałam, mówiąc to, czego najbardziej w świecie nie chciałam zrobić.
- Juss, dlaczego chcesz zakończyć nasz związek?! - oczy bruneta zaszkliły się.
- Jestem dla Ciebie tylko ciężarem - pociągnęłam nosem, bawiąc się palcami. - Cały czas coś mi jest, a Ty zamiast czerpać życie, masz mnie na głowie i moje problemy. Ja tak nie chcę, Lou, rozumiesz? Bądź szczęśliwy beze mnie.
- Ale Juss! Przecież to właśnie TY najbardziej mnie uszczęśliwiasz i nadajesz mojemu życiu sens! - Tommo pogłaskał mnie po włosach. - Nigdy nie byłem tak szczęśliwy jak teraz, z Tobą - po tych słowach nie hamowałam już łez, które ciurkiem leciały po moich policzkach. - Ja Ci pomogę z tego wyjść, rozumiesz? Zapiszę Cię na terapię i wszystko wróci do normy.
- Nie pójdę na żadną terapię - szepnęłam stanowczo. 
- Skarbie, coraz częściej słabniesz. Wiesz, że ta choroba, którą możesz mieć jest niebezpieczna a wręcz śmiertelna. Nie po to o Ciebie walczyłem, aby ponownie Cię stracić. Nigdy więcej na to nie pozwolę - chłopak złapał mnie za policzki, a ja kciukiem otarłam łzy z jego twarzy. - Musimy porozmawiać.
- Przecież rozmawiamy - uśmiechnęłam się słabo, na co Lou również uśmiechnął się.
- Powiesz mi, dlaczego się odchudzasz? - zapytał, a raczej stanowczo oznajmił.
Powoli kiwnęłam głową. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam swoją opowieść:
- Od kilku lat mam obsesję na punkcie swojej wagi i swojego wyglądu. Zaczęło się to, kiedy oglądałam Wasze występy z koncertów. Powód może być głupi, ale na początku to Wasze nogi stały się przyczyną tego. Potem sprawdziłam, ile ważycie, Wasze BMI i kiedy okazało się, że są większe niż moje, byłam trochę spokojniejsza. Niestety nie na długo... Przecież Wy jesteście chłopakami a ja dziewczyną! Na "moją trasę" weszły dziewczyny z Little Mix, szczególnie Perrie i Jade. I ponownie zaczęło się sprawdzanie ich wag i BMI. Gdy okazało się, że Pezz i Jade ważą mniej ode mnie, postanowiłam wziąć się za siebie. Chciałam schudnąć do wagi Perrie i być tak jak ona. Kiedy mi się udało ważyć nawet o 1 kg mniej od niej, byłam przeszczęśliwa. Wtedy mogłam mieć pewność, że wyglądam tak jak ona. Potem podobnie było z Eleanor, jednak nie ważyłam tyle co ona. Stąd się wzięło moje odchudzanie: chciałam po prostu być jak Pezz lub El. No a kiedy powiedziałeś tamte słowa - w tym momencie łza spłynęła mi po policzku. Louis otarł ją wierzchem dłoni i złapał mnie za rękę - pomyślałam, że wstydzisz się takiego wieloryba jak ja i całkiem się załamałam. I tak ciągnie się do tej pory. 
Tommo słuchał uważnie przez cały czas, raz po raz kiwając głową na znak zrozumienia. Po chwili zastanowienia brunet  pociągnął mnie za rękę pod lusterko. Stanął za mną i kazał mi podnieść bluzkę do góry. Zdezorientowana zrobiłam to, co chciał. Kiedy zobaczyłam swoje ciało, pomyślałam, jaka jestem obrzydliwa i jaka gruba. Fuj!
- A teraz patrz - powiedział Louis i objął mnie dłońmi w talii. Jego palce bez problemu dotknęły się opuszkami ze sobą na moim brzuchu. Pod wpływem dotyku chłopaka poczułam przyjemne dreszcze na sobie. - I Ty twierdzisz, że jesteś gruba. Jak Cię obejmuję, czuję jeszcze luz. Twoja talia jest taka - Tommo pokazał mi jej wielkość, gdy ściągnął z niej dłonie. Następnie obrócił mnie przodem do siebie, złapał za policzki i patrząc głęboko w oczy, powiedział:
- Juss, ja nie kocham Perrie, a tym bardziej Eleanor. Ja kocham TYLKO CIEBIE. To Ty nadajesz mojemu życiu sens. Proszę, bądź sobą i naśladuj je. Chcę mieć przy sobie Justine Willson i nikogo więcej.
Spojrzałam w śliczne, niebieskie oczy Lou. Były zaszklone tak samo jak moje. On naprawdę mnie kocha, a ja go ranię. Muszę wziąć się za siebie, bo coraz ciężej mi z tym żyć.
- Louis? - zapytałam nieśmiało po chwili.
- Tak, skarbie?
- Czy... czy jeśli będę potrzebowała pomocy, to tak jak mówiłeś, pomożesz mi?
- Oczywiście! Jesteś dla mnie najważniejsza - mój chłopak pocałował mnie w czoło. 
- Więc.... chcę iść na terapię - oznajmiłam, czym wywołałam szeroki uśmiech na zapłakanej twarzy Tomlinson'a. 
- Dziękuję!!! Kocham Cię - po czym złączyliśmy nasze usta w pocałunku. - Jutro zadzwonię do tego ośrodka, a teraz chodź, zjesz troszkę pizzy, bo została.
- Kochanie..., a mogę zjeść płatki na mleku zamiast pizzy? - poprosiłam.
- No... dobrze - brunet wziął mnie za rękę i zeszliśmy na dół do kuchni.

* godzina 1.30 *

Spałam na boku w najlepsze, gdy usłyszałam otwierające się drzwi. Był to Louis. Poszedł gdzieś wieczorem, nie mówiąc mi dokąd. Wraz z jego przyjściem rozległ się zapach alkoholu i papierosów. Otworzyłam oczy, lecz nie zmieniałam pozycji. Słuchałam, co wydarzy się dalej. Mogłam się domyślić, że Tommo o coś zaczepił lub w coś stuknął, ponieważ z jego ust wydobył się szereg przekleństw. Albo był na jakieś imprezie, albo nieźle zabalował z chłopakami. Czułam, że przy łóżku Tommo ściągnął spodnie oraz bluzkę, a po chwili położył się obok mnie. Nikotyna i alkohol jeszcze bardziej się rozprzestrzeniły w powietrzy koło mnie, kiedy Lou przyciągnął mnie do siebie, obejmując mocno w talii i zaczął składać małe pocałunki raz na mojej szyi, raz na obojczyku.
- Skarbie, śpisz? - zapytał, wciąż mnie całując.
- Mhm - mruknęłam zaspana. - Gdzie byłeś?
- W pubie.
- Z chłopakami?
- Sam.
- Po co? - nie dawałam za wygraną.
- Oj kiciu, nie męcz mnie - chłopak zmienił moją pozycję tak, że leżałam prosto. Sam zaś podparł się na rękach, przerzucając jedną z nich przez moją osobę i zaczął mnie namiętnie całować.
Zamiast kazać mu przestać, z powodu nocy, odwzajemniałam każdą jego czułość, wplatając palce w brązowe włosy Lou. Tommo "przekręcił" nas tak, że ja leżałam na nim, wciąż mnie całując. Po chwili jego ręce znalazły się pod moją koszulką od pidżam i powędrowały ku zapięciu biustonosza. Bez problemu pokonały go, po czym Louis najpierw ściągnął moją bluzkę, a potem mój stanik i rzucił te rzeczy gdzieś za siebie na podłogę. Następnie uporał się z moimi spodenkami, bielizną oraz swoimi bokserkami i uczynił to samo, co z poprzednimi ubraniami.
- Rób, co chcesz - szepnęłam mu do ucha, czym wywołałam uśmiech na twarzy Tomlinson'a, który można było zauważyć nawet w nocy.     

_________________________________________________________________   Hej Skarbki! Przepraszam Was, że rozdziały są nieregularnie, ale to z powodu szkoły, czasu i jeszcze nawału innych czynności. I jak rozdzialik? Chyba nie spodziewaliście się tego, co nie? :D Mam nadzieję, że udało mi się Was zaskoczyć chociaż tym wydarzeniem ;) Ok, już nie piszę długiego kazania. Następną notkę postaram się dodać jeszcze a tym tygodniu :) Jak dobrze pójdzie to będzie ich więcej niż jedna :D A więc, do następnego rozdziału :*

1 komentarz:

VERONICA pisze...

Jejcia, ale super ze Juss pozwoliła sobie pomóc!

A ta końcówka MRRR super sprawa �� hihi zboczuszki dwa zakochane ��