Spuściłam głowę.
- Słyszysz mnie?
- Tak.
- Więc?
- Jem owoce, piję dużo wody i zielonej herbaty. Czasami zrobię sobie kanapke albo jakieś płatki - wytłumaczyłam.
- Dziewczyno, czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, co robisz??!!
- Tak. I dla Twojej świadomości intensywnie ćwiczę.
Weronika stała jak słup.
- Ale... Dlaczego to robisz? - spytała spokojniej.
- Nieważne - odburknęłam.
- Ej, ej... To też przez Louis'a? - podeszła do mnie i podniosła mój podbródek.
- Tak... Na pewno wstydzi się takiej świni jak ja. Zobacz na El i ma mnie.
- I Ty jesteś o wiele mądrzejsza od niej, ale nie w wypadku głodzenia się.
- Ja się nie głodzę, tylko jem zmniejszoną ilość jedzenia! Głodzić się a jeść mniej to jest różnica!
- Juss, nie porównuj się do niej!
- Bo co? - odwarknęłam.
- Bo nie warto!
- Lou nadal ją kocha!
- Skąd wiesz? Czy ta walka o Ciebie świadczy o tym, że ją kocha? Bo ja myślę, że nie - wyjaśniła mi przyjaciółka.
- Przepraszam Cię bardzo, ale za pół godziny mam siłkę... - zaczęłam nieśmiało.
- Nic się nie dzieje. Już się zmywam. Ale jak Ty ćwiczysz w takim stanie?! Zjedz coś jeszcze, bo zemdlejesz - powiedziała Vera, wychodząc ze mną na korytarz.
- Zjem banana po drodze - uśmiechnęłam się lekko.
- Jakiego banana?! O czym ty mówisz? Najlepiej jakiś porządny obiad. Dobra, już lecę. Trzymaj się, kochaniutka. Dzwoń w każdej chwili - i cmoknęłyśmy się w policzek.
- Dziękuję. Pa - po czym blondynka wyszła.
Szybko zebrałam się, wrzuciłam dwie butelki i banany do torby, a następnie zamknęłam mieszkanie i udałam się na siłownię.
* perspektywa Louis'a *
Schodziłem po schodach, aby móc znaleźć się w kuchni, kiedy usłyszałem rozmowę Veronici z Niall'em. Rozmawiali o... Juss. Zatrzymałem się obok drzwi i lekko przysłuchiwałem się im.
- Niall, ja naprawdę się o nią martwię.
- No ale może wszystko będzie dobrze - pocieszał ją Horan.
- Jak ją zobaczyłam, to przestraszyłam się - tłumaczyła Vera.
- To aż tak źle?
- sińce pod oczami, wystające kości z ramion, obojczyki. Jednym słowem - TO NIE ONA! - Thirlwall prawie płakała.
- O mamuńciu! - jak mogłem się domyślić, blondas z wrażenia zakrył usta dłonią.
- Gdzie ona teraz jest? - zapytałem, wchodząc tam.
Veronica i Niall zdziwili się na widok mojej osoby, bo dziewczyna raptownie wstała, a Horan wyglądał tak, jakby zobaczył ducha.
- L...Lou...ja...nie mogę Ci powiedzieć - blondynka zaczęła się jąkać.
- Proszę, powiedz mi, gdzie ona jest? - nalegałem.
Blackie przeniosła przestraszony wzrok ze mnie na Niall'a.
- Kochanie, powiedz mu. Niech oni już nie cierpią - odpowiedział blondynek.
- Więc gdzie jest Juss? - powtórzyłem pytanie po raz trzeci.
- Juss... - Vera głośno przełknęła ślinę - Juss jest na siłowni - wkońcu dziewczyna wydusiła to z siebie.
- A na której ulicy? - dopytałem się, gdyż w Londynie jest ich mnóstwo.
- Na Worldstreet.
- Dziękuję Veruś - i szybko wybiegłem z domu.
Odpaliłem samochód i z piskiem opon ruszyłem we wskazane mi miejsce. Dotarcie tam zajęło mi około godziny, gdyż na mieście były straszne korki. Pomyślałem, ze już za późno, że nie zastanę tam Juss, lecz zobaczyłem ją, jak szarpie i kłóci si z kimś. Widziałem też, jak brunetka chciała już iść, ale mężczyzna złapał ją w talii, aż zgięła się w pół i zatrzymał. Natychmiast zgasiłem samochód i jak najszybciej udałem się w jej stronę. Kiedy byłem coraz bliżej, zauważyłem, że był to... Stan! na jego widok ciśnienie mi wzrosło nawet nie wiem do ilu, a złość zebrała się jeszcze bardziej.
- Zostaw ją! - krzyknąłem, odpychając go od Justine.
- Ooo, zjawił się obrońca! - odwarknął się szatyn, po czym chciał ponownie dojść do dziewczyny, ale nie pozwoliłem mu.
* perspektywa Juss *
- Zejdź mi z drogi! - wrzasnął Stan do Louis'a, który uparcie nie dawał mu przybliżyć się do mnie, bo objął mnie mocno.
- Nie pozwolę Ci jej skrzywdzić! - krzyknął Tommo, bardziej przytulając mnie do siebie.
- Mnie już skrzywdziłeś - szepnęłam.
- Naprawdę nie chciałem, aby tak wyszło. Przepraszam Cię. Przez ten mój głupi debilizm... - brunet również odpowiedział szeptem, ale nie dokończył, ponieważ Stan odepchnął go.
- Juss, kocham Cię. Przepraszam za wszystko. Damy sobie jeszcze jedną szansę? - zapytał szatyn, przybliżając się do mnie i załapał za maje policzki.
- Zostaw mnie! - wykrzyknęłam przerażona przez łzy, odsuwając go od siebie, a następnie uderzyłam go w twarz.
- Juss, proszę... - nalegał mój były, trzymając się za piekące miejsce.
- Nie zrozumiałeś?! Łapy przy sobie! - warknął zdenerwowany Lou.
Chłopcy zaczęli się bić. Nie wiedziałam, co mam robić. Po chwili Tomlinson miał rozcięty łuk brwiowy, a Stan'owi leciała krew z nosa, ale mimo to wciąż nie przestali się szamotać.
- Uspokójcie się! Przestańcie! - wrzeszczałam z całych sił i próbowałam ich rozdzielić, jednak bez skutku. - Dzwonię po policję!
Stałam koło nich z telefonem w ręku, gdy nagle poczułam uderzenie w głowę. Momentalnie przed moimi oczami ukazała się ciemność i czułam, że upadam na coś twardego.
* perspektywa Louis'a *
Kiedy odwróciłem głowę, zobaczyłem leżącą Justine na chodniku. Natychmiast przybliżyłem się do niej, po czym natychmiast kucnąłem obok dziewczyny i zacząłem "przywracać" ją na ziemię. Brunetka nie reagowała.
- Juss, proszę, obudź się! Otwórz oczy! - prosiłem ją bardzo głośno, lekko trzęsąc za jej ramiona. - Widzisz, co narobiłeś?! To przez Ciebie! - wykrzyczałem Stan'owi w twarz, wcześniej podnosząc się.
- Zawsze moja wina! Gdybyś się tu nie zjawił, wszystko byłoby w porządku! - odwarknął się.
Nachyliłem się i sprawdziłem tętno i puls u brunetki. Na szczęście jedno i drugie było wyczuwalne.
- Nie gadaj tyle, tylko dzwoń po pogotowie! - rozkazałem chłopakowi.
- Żyje? - zapytał jeszcze, wykonując telefon.
- Tak, ale jest nieprzytomna.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Hej Słońca! Jak wrażenia po nowym rozdziale? Tak jak obiecałam, działo się dużo :) Kocham czytać Wasze komentarze, za które serdecznie dziękuję i oby było ich jak najwięcej. Następny rozdział prawdopodobnie w sobotę i Lou dowie się czegoś, co go wstrząśnie :) Obiecuję :) Zatem na soboty :) Kocham Was! :* Jesteście najlepsi!!! ♥♥♥♥♥
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
TWÓJ KOMENTARZ=CORAZ WIĘKSZA MOTYWACJA
5 komentarzy:
Cudowny, jak zawsze ;) Z niecierpliwością czekam na next <3
I w weekend 2 rozdziałik *.*
Skarbie Ty mój, chyba Cie na fb znalazłam ^^
Do nexta <3
//Paula ;:*
Cudowny,tyle wrażeń!Czekam na next <3
Ktoś ją uderzył czy o co chodzi?? :o
Fajnyy rozdział :)
ojejcia *u* ale jazda. bomba <3
O matko i córko!
Ja żyje :O I Stan powrócił! Czemu on ją uderzył w głowę? Co on od niej chcę?! :-: Tylko go plasnęła ;-; ja bym od razu w krocze dała i ryjek poobijała ;-;
Myślałam że Loui go bardziej urządzi ;/ No cóż, bądźmy delikatni ^^
Jutro będą rozdziały na DINC i chyba na RHIAB :3
Tak więc spadam :*
/Nikita
red-hair-is-always-beautiful.blogspot.com
dark-is-not-clear.blogspot.com
:***
Prześlij komentarz