czwartek, 4 czerwca 2015

ROZDZIAŁ 29



     Tomlinson spojrzał na mnie badawczo, po czym zawołał kelnera i złożył zamówienia.
- Może jednak coś weźmiesz? Nie bój się o koszty?
- Naprawdę nie, dziękuję.
Po chwili brunet wraz z bliźniaczkami otrzymali zamówione dania, a przede mną stała tylko duża szklanka wody. Od czasu do czasu zerkałam na nich i na jedzenie. Trochę ściskało mnie w żołądku, jednak zawsze zapełniałam go wodą lub jabłkiem, ale teraz... postanowiłam się przełamać i zamówić coś do zjedzenia. Zrobiłam to dla dziewczynek. Wstałam z krzesełka, podeszłam do baru i kupiłam sobie niedużą porcję sałatki warzywnej, po czym wróciłam na miejsce.
- A jednak coś zamówiłaś - powiedział z lekkim zadowoleniem Louis, podnosząc wzrok znad talerza.
- No...tak - i wzięłam jeden kęs.
Jadłam małymi porcyjkami, dokładnie przeżuwając każdy składnik. Ta sałatka była nawet dobra. W pewnym momencie poczułam czyjeś spojrzenie na sobie. Podniosłam oczy znad posiłku i zetknęłam się ze wzrokiem Lou. 
- Co się tak na mnie patrzysz? - rzuciłam do niego, biorąc kolejny mały kęs do ust.
- Nie, nic - chłopak ponownie zaczął jeść swój obiad.
- Jesteś bardzo piękna, Juss. To dlatego Louis się na Ciebie patrzy - oznajmiła z powagą Phoebe, na chwilę odrywając się od naleśnika i spojrzała na mnie, po czym wróciła do wykonywanej wcześniej czynności.
Najpierw prychnęłam, a potem zaczęłam się głośno śmiać. Po chwili przypomniałam sobie, gdzie jestem i zakryłam usta dłonią. Popatrzyłam się na bruneta. Tommo siedział z opuszczoną głową, trzymając w ręku szklankę z sokiem, także uśmiechając się szeroko. Na jego policzkach dostrzegłam również małe rumieńce. Nic nie odpowiedziałam na wyjaśnienie Phoebe tylko ponownie zaczęłam jeść. Zajadając się sałatką, niespodziewanie "wyrosła" mi wielka gula w gardle i poczułam jak w żołądku jedzenie burzy się i podchodzi coraz wyżej. Szybko odstawiłam talerz na stolik i zaczęłam pić wodę dużymi łykami. Niestety, mało to pomogło. Z tego wszystkiego zrobiło mi się gorąco. Spojrzałam na Louis'a. Chłopak bacznie obserwował każdy mój ruch, trzymajac widelec w rybie.
- Wszystko w porządku? - zapytał.
- Niedobrze mi. Muszę do łazienki - rzuciłam i pobiegłam we wspomniane miejsce.
Bieg sprawił, że wszystko w brzuchu zakołatało się. Oparłam się o umywalkę i popatrzyłam w lustro, głęboko przy tym oddychając. Moja twarz była blada. Tak bardzo nie chciałam wymiotować, bałam się tego. Sięgnęłam do torebki po krople żołądkowe i łyżeczkę. Kiedy miałam zażyć lek, do damskiej łazienki wpadł zakłopotany Lou.
- Juss, co się dzieje?!
- Zaraz mi przejdzie.
- Co to za leki? - spytał.
- Krople żołądkowe.
- Pokaż - powiedział stanowczo, wyciągając rękę w moim kierunku.
- Nie wierzysz mi? - zapytałam z małą złośliwością, podając mu buteleczkę.
- Rzeczywiście - oznajmił, oglądając ją. - Myślałem, że to coś innego.
- Środki przeczyszczające? - uniosłam jedną brew.
- Tak - odpowiedział Tommo po chwili zastanowienia.
- Nie jestem aż tak zdolna - chciałam już wypić te krople, ale chłopak przerwał mi tę czynność.
- Czekaj, przyniosę Ci wodę - odstawił lek na umywalkę i pobiegł po wspomnianą ciecz.
W tym czasie schowałam krople do torebki. Nie minęło nawet 5 minut, gdy Louis był z powrotem.
- Trzymaj - i wręczył mi butelkę z wodą.
- Dziękuję - wysiliłam się na lekki uśmiech i zażyłam lek, którego nie lubiłam. Miał taki okropny, gorzki smak, ale mimo to przynosił mi ulgę. Usiadłam na podłodze i oparłam się o ścianę. Podkurczyłam nogi. Brunet stanął naprzeciwko mnie za skrzyżowanymi rękami na piersi, opierając się o umywalkę i obserwując moją osobę.
- Gdzie dziewczynki? - przerwałam panującą ciszę.
- Przy stoliku. Poprosiłem jakąś dziewczynę obok, żeby je popilnowała - wyjaśnił. - Kiedy ostatnio jadłaś?
- Yyy... dzisiaj.
- No wiem, ze teraz jadłaś sałatkę, ale wcześniej?
- Rano zjadłam śniadanie.
- A dokładniej? Tylko szczerze.
- Dwa jabłka, dwa banany i kubek wody.
- Juss, owoce nie są porządnym posiłkiem, rozumiesz? - Louis kucnął obok mnie, objął dłońmi moje policzki i popatrzył mi w oczy. - Martwię się o Ciebie.
- Niepotrzebnie - odpowiedziałam chłodno, odwracając wzrok, a następnie wstałam.
Tommo ponownie był przede mną.
- Dziękuję za wodę. Już mi lepiej - uśmiechnęłam się, ale w sercu czułam żal, rozpacz, sama dokładnie nie wiem co.
 Chciałam skierować się do wyjścia, lecz chłopak złapał mnie za nadgarstek, tym samym obracając mnie w jego stronę.
- Juss, czy Ty nie rozumiesz, że ja... - Louis nie dokończył, bo w drzwiach pojawiły się zdziwione na widok chłopaka w damskiej łazience kobiety, mówiąc nam, że chcą skorzystać z toalety.

-----------------------------------------------------------------------------------------------
 Hey, hi hello! I jak? Rozczarowani, wstrząśnięci czy jaszcze inni? Podoba się? Jak takie długie wolne Wam mija? Bo mi nawet dobrze :) Jeśli ładnie skomentujecie ten rozdział ( co najmniej 3 komentarze) to jeszcze w tych wolnych dniach pojawi się następny rozdział a w nim naprawdę się stanie COŚ :) Pozdrawiam i buziaki :* ILY ♥

CZYTASZ=KOMENTUJESZ
TWÓJ KOMENTARZ=CORAZ WIĘKSZA MOTYWACJA

3 komentarze:

Paula xx pisze...

Skarbie mój, niech oni do siebie wreszcie wrócą! Przecież Louisowi taaaak zależy! :*
W następnym niech się wreszcie pocałują, proszę! :*
Oni muszą do siebie wrócić! :* Idealnie do siebie pasują ♥ ♥ ♥
Czekam na next, w tym tygodniu! :* No bo przecież ja nie wytrzymam dłużej bez nowego chaptera!
ily ♥
//Paula :*

Flower :3 pisze...

Ojej to jest cudne *,* Wiem, mogłam komentować wcześniej bo dopiero niedawno zaczęłam TO czytać ^^ Na serio piszesz świetnie :) Ja dzisiaj miałam grilla rodzinnego ;) Nie mogę się doczekać nn. Weny i miłego wolnego weekendu <3

Anonimowy pisze...

Świetny rozdział :*