niedziela, 2 sierpnia 2015

ROZDZIAŁ 36



* 2 dni później, perspektywa Juss *

     Nadszedł czas, abym w końcu stanęła na wadze. Ujrzawszy wyniki, byłam w szoku: elektroniczne cyferki wskazywały gigantyczną różnicę niż 2,5 miesiąca temu, czyli 15 kg mniej. Trochę było to pocieszające, ale... żeby go utrzymać, muszę robić do samo co do tej pory. Poza tym Perrie i Eleanor i tak są chudsze ode mnie. Robiąc niewielkie porządki w szafce z ubraniami, usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Przesunęłam palcem po ekranie, tym samym odbierając połączenie.

J: Słucham?
V: Juss, przyjedź jak najszybciej! - krzyknęła przestraszona moja przyjaciółka.
J: Veronica, co się dzieje?! - przeraziłam się.
V: Przyjedź szybko, proszę Cię. To nie jest rozmowa na telefon. Boję się, że mnie namierzą - mówiła na jednym tchu.
J: Ale kto Cię namierzy? - wykrzyknęłam przerażona.
V: Powiem Ci, jak będziesz u mnie.
J: Ok. Za 20 minut będę.
V: Dziękuję. Kochana jesteś. /rozłączyła się.

Przeze mnie przeszedł dreszcz. Nie przypuszczałam, że Vera może się w coś wpakować, tym bardziej, że od dłuższego czasu mieszkała z Niall'em i chłopakami. Resztę ubrań wepchnęłam do szafki byle jak. Przebrałam się w czarne getry i jasnoróżowy sweterek - tunikę - z pięcioma małymi guziczkami wzdłuż klatki piersiowej; do tego założyłam wysokie czarne trampki z białymi "wąsami" po zewnętrznej stronie. Szybko ogarnęłam moją twarz: nałożyłam tusz na rzęsy, jasnobrązowy cień na powieki oraz jasnoróżowy błyszczyk na usta. Włosy uczesałam w wysokiego kucyka, wzięłam torebkę, zamknęłam mieszkanie, po czym zadzwoniłam po taksówkę. Po 10 minutach byłam na miejscu. Nadusiwszy na dzwonek, drzwi otworzyła mi, wciąż roztrzęsiona, Veronica.
- Jak dobrze, że już jesteś - powiedziała i ustąpiła mi w drzwiach.
- W co Ty się wpakowałaś? - spytałam, wchodząc do środka i cmoknęłam Blackie w policzek.
- Zaraz wszystko Ci opowiem. Idź do salonu, a ja pójdę zrobić nam kawę - oznajmiła i udała się do kuchni.
Swoje kroki skierowałam we wskazane wcześniej mi miejsce. Kiedy tam weszłam, rozległo się głośne: "STO LAT! STO LAT! NIECH ŻYJE, ŻYJE NAM!" śpiewane przez Zayn'a, Perrie, Niall'a, Liam'a, Sophie i Harry'ego. Nie było Louis'a, co mnie zasmuciło. Zatkało mnie i stanęłam jak wryta. Po prostu zapomniałam o swoich urodzinach. Po chwili przyszła moja przyjaciółka z wielkim czekoladowym tortem, na którym widniał napis: "DLA MOJEJ KOCHANEJ JUSS", a pomiędzy nim była ustawiona zapalona świeczka - 19. Blondynka postawiła ciasto na stole i dołączyła śpiewem do reszty, stając obok mnie.
- Wszystkiego najlepszego, Juss! - krzyknęli wszyscy na koniec, a następnie zaczęli "wyć", bić brawo, a Liam zagwizdał na palcach.
- A teraz pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki - poleciła mi Thirlwall.
"Chciałabym być w końcu szczęśliwa" - pomyślałam, nabrałam powietrze i zgasiłam nim ogień. Ponownie rozległy się brawa. Potem każdy zaczął składać mi życzenia.
- To po to do mnie dzwoniłaś? - zapytałam się Blackie po miłych słowach, które od nich usłyszałam.
- Inaczej nie przyszłabyś, gdybym Cię nie nastraszyła - roześmiała się.
- O Ty świnio! A ja naprawdę myślałam, że coś Ci się stało! - udałam oburzoną z wielkim uśmiechem.
- Widzicie, jak mi za to dziękuje?! - Veronica zwróciła się do reszty, puszczając do mnie oczko.
- Jejciu, naprawdę Wam bardzo dziękuję - wzruszyłam się. - Skąd wiedzieliście o moich urodzinach?
Wszyscy skierowali wzrok na moją przyjaciółkę, więc ja uczyniłam to samo, "zadając" pytanie oczami. 
- Tak, to ja powiedziałam o Twoim święcie, - blondynka położyła rękę na piersi, przyznając się - ale tort, napis na nim i przyjęcie to nie był już mój pomysł.
- Tylko czyj? - spytałam, podnosząc jedną brew.
- Mój - usłyszałam za sobą głos... Louis'a? 
Natychmiastowo odwróciłam głowę i zobaczyłam bruneta, opierającego się o drzwi.
- Niall - chłopak skinął głową na Horana w czasie, gdy Veronica zajęła już miejsce koło blondyna i Pezz.
Tommo podszedł do mnie i położył swoje dłonie na moich ramionach, patrząc mi głęboko w oczy. Usłyszałam dźwięk gitary, a po chwili z ust Louis'a wydobyły się słowa piosenki "Half A Heart":
- "Only have a blue sky/ Kinda there but not quite/ I'm walking round with just one shoe/ I'm half a heart without you/ I'm half the man at best/ With half an arrow in my chest/ I miss everything we do/ I'm half a heart without you." 
Poczułam napływające łzy do moich oczu, zatapiając się w jego ślicznych niebieskich tęczówkach.
- Juss - Tomlinson objął dłońmi moją twarz, szepcząc - to, co teraz Ci zaśpiewałem jest szczerą prawdą. Kiedy Ciebie nie ma przy mnie, jestem połową serca. Straciłem wszystko, co robiliśmy razem, ale chcę to naprawić. Przepraszam Cię. Wiem, że jestem idiotą...
- Nie jesteś - przerwałam mu, czym wywołałam lekki uśmiech na jego twarzy.
- Kocham Cię, Juss. Czy zostaniesz moją dziewczyną?
Po tych słowach zmiękłam. Zauważyłam łzy, gromadzące się w oczach Louis'a. 
- Tak - wyszeptałam, po czym brunet przybliżył swoją twarz do mojej i namiętnie mnie pocałował. 
Reakcją pozostałych były ogromne brawa. Założyłam dłonie na szyi chłopaka, oddając każdą czułość, a on mocno objął mnie w talii. W brzuchu miałam stado motyli, przez które czułam, jakbym unosiła się nad ziemią.
__________________________________________________________________

Hej Słońca! W końcu mamy to! :) Podoba się? Piszcie Wasze opinie w komentarzach :) Jak Wasze samopoczucie po niespodziewanym singlu "Drag Me Down"? Bo u mnie wyśmienicie. Słucham tego non stop i w ciągu wieczora nauczyłam się jej na pamięć :D Kocham to :) Następny rozdział będzie albo w przyszłym tygodniu, albo na początku następnego :) ILY ♥ Buziaki i pozdrawiam :*

CZYTASZ=KOMENTUJESZ
TWÓJ KOMENTARZ=CORAZ WIĘKSZA MOTYWACJA

1 komentarz:

Flower :3 pisze...

Ojej :3 Rozdział super jak zawsze ale... No tym razem jakoś bardziej ! A co do DMD to kocham <3