niedziela, 7 grudnia 2014

ROZDZIAŁ 4


                                               *godz.19.30*

    Znajdowałam się przed domem mojego chłopaka. Fakt, nigdy tu nie byłam, ale Stan podał mi swój adres i, o dziwo, trafiłam bez problemu. Wzięłam głęboki oddech i nadusiłam dzwonek.

                                     * perspektywa Stana *

    Kiedy z Louisem i Eleanor, jego dziewczyną, rozmawialiśmy, co chwilę wybuchając śmiechem, do drzwi rozległ się dzwonek.
- To pewnie Juss. Pójdę otworzyć - oznajmiłem im i udałem się w kierunku drzwi.
- Hej miśku - powiedziała moja dziewczyna.
- Hej. W końcu jesteś. Chodź, poznasz Lou i El - poinformowałem ją i pocałowałem.
- Poczekaj, przecież nie pójdę w płaszczu, no nie? - uświadomiła mnie brunetka, na co ja zareagowałem śmiechem. - Jeszcze ciastko chciałabym zostawić w kuchni.
- Kuchnia na lewo - powiedziałem i udaliśmy się tam. 
- Dziękuję.
Po chwili byliśmy już w salonie, gdzie czekali na nas moi znajomi. Odchrząknąłem i zacząłem mówić:
- Juss, poznaj mojego przyjaciela, Louisa - brunetka podała mu swoją dłoń - i jego dziewczynę, Eleanor - i również uczyniła to samo.
- Hej, miło mi was poznać - oznajmiła z zadowoleniem.
- Nam również - odpowiedział Louis z szerokim uśmiechem w ich imieniu.

                            * perspektywa Juss *

     O jejciu! Tak, to on. Poznałam go. to Louis Tomlinson z One Direction! Nie wierzę, że go właśnie poznałam. To także było moim największym marzeniem, ale starałam się tego nie okazywać. Poza tym Stan ma bardzo przytulne mieszkanie. Nieduża kuchnia z jasnymi ścianami i ciemnymi meblami oddawała przyjemne ciepło, natomiast salon, trochę większy, również był pobielony na jasny kolor. Na ścianie, pomiędzy meblościanką, wisiał duży telewizor, na przeciwko stała brązowa kanapa z fotelami, przed którymi znajdował się stolik.
- Masz bardzo przytulne mieszkanko - szepnęłam szatynowi na ucho.
- Dziękuję - chłopak uśmiechnął się i złapał moją dłoń. 
- Proszę bardzo, piwo dla ciebie - powiedział Lou i postawił alkohol przede mną.
- Dziękuję.
Gdy zjedliśmy rybę po grecku, którą jak się domyśliłam, przyniosła El, oznajmiłam im:
- Jedzonko pyszne, więc teraz czas na coś słodkiego - uśmiechnęłam i poszłam do kuchni po sernik.
- Proszę - postawiłam na środku stołu talerz ze słodyczą.
- O... ciastko... Myślałam, że przyniesiesz coś innego - powiedziała ni stąd ni zowąd Eleanor. Po jej minie stwierdziłam niezadowolenie.
- Proszę, częstujcie się - każdemu podałam talerz z ciastkiem. - El, weź sobie kawałek.
- Nie, dzięki, nie jadam tego - Lou popatrzył na nią "wielkim" wzrokiem.
- No weź sobie. Ty taka chudziutka, ciastko ci nie zaszkodzi.
- Pewnie jeszcze myślisz, że jestem anorektyczką! A co cię obchodzi moja tusza?!
- Nic takiego nie powiedziałam, ale... czytałam o tobie - nie dokończyłam, bo dziewczyna mi przerwała.
- Co??!! Ty czytałaś o mnie?! Po co? - wrzasnęła.
- Daj mi dokończyć! Czytałam o tobie kiedyś... i wiem, że masz niedowagę - ja także już podniosłam głos.
- A co ja cię obchodzę?! I w ogóle po co czytałaś o mnie?
- Nieważne - powiedziała ciszej i spuściłam głowę. Chłopcy patrzyli się na nas jak na jakieś psychiczne wariatki. Czułam, że dłużej nie wytrzymam i się rozpłaczę.
- Eleanor, co ty mówisz?! Uspokój się! - krzyknął Louis.
- Idę stąd i nie zamierzam tego - wskazała na ciastko - jeść - i wyszła z salonu.
Popatrzyłam pytająco na mojego chłopaka, lecz on tylko bezradnie wzruszył ramionami. 
- Louis, mówiłem ci, że to nie jest dziewczyna dla ciebie - w końcu Stan przerwał niezręczną ciszę.
- No ale zanim tu przyszliśmy, ona nie była taka. W ogóle wcześniej inaczej się zachowywała. Jeszcze 3 godziny temu zjadła całą paczkę groszków, a teraz wyjeżdża z kitem, że ona nie je słodyczy - "wyrzucił" z siebie brunet. Zauważyłam, że poczuł ulgę.
- Nie chcę się wtrącać, ale według mnie to ona nie tyle nerwowo zareagowała na ciastko, lecz dlatego, że mnie od razu nie polubiła i tym chciała mi dogryźć - powiedziałam im swoje uczucia, bo tak uważałam i tak to wyglądało.
- Przestań gadać głupoty. Nawet tak nie mów! - oburzył się Lou. - Przecież ciebie każdy lubi.
- Jak widać nie każdy.
Brunet skarcił mnie wzrokiem. Poczułam się głupio, ale cieszyłam się, że powiedziałam im to, co myślę na ten temat.
- Wiecie co, zaraz przyjdę - poinformował nas Stan i wyszedł.

                                * perspektywa Stana *

       Kiedy wyszedłem z salonu, udałem się do kuchni i tak jak przypuszczałem, oparta o meble stała El.
- Co ty wyprawiasz?! Nie tak się umawialiśmy! - trochę się zdenerwowałem.
- Nie tak?! Przecież mówiłam ci ŻADNYCH CIASTEK. A tu co?
- Przepraszam, zapomniałem - i przytuliłem ją na pocieszenie. - W sumie to ja sam zaproponowałem Juss, żeby upiekła ciasto.
- Wisz Stan, ta twoja Juss nie przypadła mi do gustu. Nie lubię jej - powiedziała El z nutką obrzydzenia w głosie.
- Już niedługo ona nie będzie moja. Zostawię ją. Chodźmy już, bo zaraz padną podejrzenia.
- Wątpię - po wypowiedzi dziewczyny opuściłem kuchnię i wróciłem do salonu.

                               * perspektywa Juss *

      Przed przyjściem Stana do nas rozmawiałam z Louisem o wszystkim i o niczym. Dużo było przy tym chichotów. Chłopak zazwyczaj ciągle patrzył się na mnie podczas naszej rozmowy, przez co czułam się trochę skrępowana. Kiedy przyszedł mój chłopak, powiedziałam:
- Idę już do domu. Jestem zmęczona.
- No ale kochanie, zostań jeszcze chwilkę - poprosił mnie mój chłopak.
- Nie dzisiaj - i pocałowałam go na pożegnanie, zaś Louisowi podałam dłoń. - Na razie Lou.
Przechodząc obok kuchni, zauważyłam stojącą obok okna Elkę. Chciałam jak najszybciej przejść, aby mnie nie zauważyła, lecz niestety nie udało się to.
- Chodź na chwilę - zawołała.
- Ja?
- A co, ja? Tak, ty - dodała z ironią.
Posłusznie poszłam tam i zaraz znalazłam się obok niej.
- Czego chcesz ode mnie? - zapytałam ze ściśniętym gardłem.
- Widzisz, co zrobiłaś? Przez ciebie pokłóciłam się z MOIM chłopakiem - słowo "moim" bardzo podkreśliła.
- Uważasz, że go podrywam, tak? Zobacz, co ty narobiłaś! I lepiej zastanów się, co mówisz - szybko odwróciłam się, ubrałam i opuściłam ten dom i to towarzystwo. Nie miałam ochoty być tam ani chwili dłużej. Marzyłam tylko, aby wziąć prysznic i położyć się spać. Kiedy przyszłam do domu (była godzina 22.30), uczyniłam tak, jak chciałam.

-------------------------------------------------------------------------------------
-------------------------------------------------------------------------------------
 Hej Wam! Ale się narobiło! Jak myślicie, co dalej będzie ze związkiem El i Lou oraz Juss i Stana? Widzę, że czytacie mojego bloga i bardzo Wam za to dziękuję :* Byłabym jeszcze bardziej zadowolona, gdybyście zostawili jakąś opinię. ;) Pozdrawiam :* 

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Super <3 czekam na następny rozdział :D :D <3

Unknown pisze...

co za BITCH -,- chyba bym ją zabiła na miejscu Juss.
mam nadzieję, że Veronica to za mnie uczyni xDD haha :D
Stan, dupek. czuję, co się szykuje.PALANT.
boski rozdział :D
czekam na NN ;3

Anonimowy pisze...

Świetny! Już się nie mogę doczekać następnego :))

Unknown pisze...

Stan to ciota nie facet!
I ta Elka trochę dziwna.
Akcja się rozkręca, ciekqwe co będzie dalej❤
Marta Malik❤