*perspektywa Louis’a, 2 tygodnie później*
Mimo tylu moich starań, Justine nadal miała do mnie ogromny
żal. Dzisiaj widziałem ją na mieście i była coraz chudsza. Potem pojechałem do
niej, ale nic sensownego z tego nie wyszło. Postanowiłem dać jej trochę
odpoczynku ode mnie. Kiedy wszedłem do domu, zobaczyłem siedzących w salonie
chłopaków, którzy objadali się popcornem oraz jakimiś ciastkami. Rzuciłem im
krótkie: „Hej!”, po czym udałem się do kuchni po wodę. Gdy ponownie dołączyłem
do reszty zespołu, opadłem na fotel, głowę położyłem na oparciu, głośno przy
tym wzdychając. Czułem spojrzenia chłopców na sobie.
- Louis… co Ci jest? – zaczął nieśmiało Harry.
- Nic – odburknąłem, upijając ciecz z butelki. – Zayn, masz
papierosa? – zwróciłem się do mulata.
- Mam, ale Ty przecież rzuciłeś palenie rok temu – zdziwił
się.
- Wiem – i wyciągnąłem to świństwo z paczki, którą podał mi
Malik.
Zacząłem obracać papierosa raz w jedną, raz w drugą stronę.
Chłopaki śledzili każdy mój ruch, czułem to. Wstałem i udałem się na balkon,
gdzie mogłem zaczerpnąć świeżego powietrza. Nie minęło może 5 minut, kiedy koło
mnie pojawił się Liam.
- Tommo, wszystko w porządku? – zapytał.
Odwróciłem się do niego przodem, opierając swoje ciało o
barierkę. W salonie telewizor był zgaszony i nikogo już nie było.
- Nie – odpowiedziałem krótko, po czym zapaliłem świństwo.
Mimo że rzuciłem palenie rok temu, zawsze nosiłem w kieszeni zapalniczkę, aby
oszukać mój rozum, że są to papierosy.
- Chodzi o Juss? – dopytywał się brunet.
- Tak – i zaciągnąłem się.
Zacząłem silnie kaszleć, ale mimo tego nabierałem nikotyny do
płuc jeszcze więcej.
- O co poszło? – Payne chciał się dowiedzieć czegoś więcej.
Nie odpowiedziałem na jego pytanie, tylko ponownie
zaciągnąłem się.
- Wyrzuć to gówno! – zdenerwował się i wyrwał mi, a następnie
zgasił i wyrzucił papierosa. – Ostatnio mało z nami rozmawiasz, mało jesz!
Powiesz wreszcie o co chodzi?!
- Jeżeli Juss będzie chudła, to ja razem z nią.
- Widziałem ją niedawno. Jest strasznie chuda i marnie
wygląda – stwierdził Li. – Wiesz, jaki może być tego powód?
- To przeze mnie i przez Eleanor! Liam, ja naprawdę mam już
dość Calder i nie wiem, jak ją odczepić od siebie! Mało tego, nachodzi Juss i
gada jej nie wiadomo co, a ona w to prawdopodobnie wierzy! Przez nią moje
relacje z Juss są takie jak w tej chwili – wyznałem, a potem zacząłem opowiadać
Daddy’emu moją wymianę zdań z dziewczynami, która miała miejsce tutaj w domu, a
następnie wydarzenia ze szpitala. Chłopak słuchał uważnie przez cały czas, nie
przerywając mi ani słowem.
- Ja naprawdę kocham Juss. Nawet kiedyś do El nie czułem
tego, co do niej. Proszę, pomóż mi! – kończąc, rozpłakałem się, co wcale nie
pasowało do chłopaka. Jednak moje emocje i uczucia okazały się być silniejsze
od mojej postawy twardziela.
- Powiedziałeś jej o swoich uczuciach?
- Tak wprost to jeszcze nie – popatrzyłem się na Liam’a,
pociągając nosem – ale zawsze staram się coś wspomnąć o tym.
- Hmmm… Dobre i to. Wiesz może, czy są takie osoby, które
Juss lubi? – pytanie zadane przez Payne’a uważałem za trochę dziwne.
Popatrzyłem się na niego jak na głupka.
- Chcę Ci pomóc – wyjaśnił.
- Zdaje mi się, że polubiła moje siostry. W szczególności
Daisy i Phoebe. Co masz na myśli?
- Spróbuj zawieść dziewczynki do niej. Na przykład z okazji
urodzin. Kiedy one je mają?
- Czekaj… - podrapałem się w podbródek. – O kurde! Pojutrze!
Na śmierć zapomniałem o ich urodzinach! – złapałem się za czoło.
- To świetnie się składa! – Li klasnął w dłonie. – Jeżeli
Daisy i Phoebe przepadają za Justine, to zrobisz im niezłą niespodziankę,
zawożąc je do niej – Payne uśmiechnął się.
- No w sumie… Przyznaję Ci rację. Dziękuję Liam – przytuliłem
bruneta po bratersku, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech, którego ostatnio
brakowało. – Trochę mi ulżyło. Musiałem o tym komuś powiedzieć.
- To dobrze. Nie wolno dusić problemów w sobie, pamiętaj.
Kochasz Juss, więc walcz o nią i nie poddawaj się!
- Nie wiem dlaczego, ale zawsze Wam ulegam.
Daddy nic nie odpowiedział, tylko zaśmiał się. Wchodząc na
górę, natknąłem się na Harry’ego.
- Lou, już lepiej? – zapytał.
- Tak. O wiele lepiej – i z łobuzerskim uśmiechem poczochrałem
jego loczki.
Styles obdarzył mnie uśmiechem i
zbiegł na dół. O dziwo, nie wściekał się tak jak zawsze, gdy ktoś dotykał jego
włosów, oczywiście wykluczając dziewczyny, które mu się podobają. „Walcz o nią
i nie poddawaj się!” – wciąż w głowie brzmiały słowa Liam’a i Veronici. Tak ja
mówią, tak zrobię!
Hey, hi hello! Witajcie! I jak rozdzialik? Inny pomysł
nie przyszedł mi do głowy, więc
musicie się zadowolić tym :) Co o tym
sądzicie? Wasze opinie piszcie w komentarzach.
PS Chcę już wakacje!!! Do następnej notki i kocham Was!!!
<3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
TWÓJ KOMENTARZ=CORAZ WIĘKSZA MOTYWACJA
4 komentarze:
Super :*
WONDERFULL <3 kocham :3
Świetny rozdział! Z niecierpliwością czekam na kolejny!
I zapraszam do siebie ;)
http://youandmearetwopieces-louistomlinsonff.blogspot.com/
Pozdrawiam!
No i oby tak dalej! Niech o nią walczy do końca! Boże, jak ja to kocham <3
Pisz następny, z niecierpliwością będę czekać! <3 :*
//Paula :*
Prześlij komentarz